poniedziałek, 16 lutego 2015

3. Sok bananowy

Przez cały mecz nie mogłem się skupić. Zmieniła się. I to bardzo. Wcześniej miała ciemne włosy, były też krótsze. Jej styl ubioru z niewinnego zamienił się na bardzo wyzywający. I jeszcze u boku chłopaka... Zawsze sobie wyobrażałem, że kiedy przyjadę Anglii pojadę do Brighton, tam się spotkamy, a ona nic się nie zmieni. Niestety się pomyliłem.
-Niall!- ktoś pomachał mi ręką przed oczyma, spojrzałem do góry. To był mój trener -Teraz ty wchodzisz, mamy 2 minuty do końca postaraj się je dobrze wykorzystać- skinąłem głową i wyszedłem na boisko. Był remis. Kiedy dostałem piłkę zacząłem wyprzedzać zawodników i biegłem w stronę bramki przeciwników. Byłem już blisko, zamachnąłem nogą i kopnąłem piłkę jak najmocniej potrafiłem. Patrzyłem na nią i w duchu modliłem się żeby się udało strzelić gola. Czas jakby nagle zwolnił. A w moich uszach po chwili zaczął dudnić krzyk szczęścia i radości kibiców. Strzeliłem! Ucieszony zdjąłem koszulkę i zacząłem biegnąć do moich kolegów z drużyny. Podnieśli mnie i zaczęli podrzucać. Mecz się skończył, nasza drużyna wygrała. Kiedy się umyłem i przebrałem w czyste rzeczy poszedłem spotkać się z Lukiem. Czekał na mnie ze znajomymi na trybunach. Wszyscy przybili mi piątki i gratulowali.
-To był niezwykły mecz- zaczął mój kuzyn -Mam propozycję, dziś u nas w domu organizujemy imprezę, co ty na to?-  W sumie jutro mam wolne, więc dziś mogę zaszaleć. Może Emily też się pojawi? Mam plan.
-Mogę kogoś ze sobą przyprowadzić?- spytałem, chłopak pokiwał głową.

*Emily*

Nie mogę uwierzyć, że on wrócił. Po tylu miesiącach braku kontaktu z nim czuję się dziwnie widząc go. Kiedy ponownie ułożyłam sobie życie nagle wkracza on i wszystko psuje... Wyszłam ze stadionu bo nie potrafiłabym na niego patrzeć. Prawdopodobnie skoczyłabym na niego i zaczęła całować, chciałam tego uniknąć. Nie chcę mu dawać tej satysfakcji, że ciągle mi na nim zależy. Nie chcę mu od razu wybaczać. Bo to przecież on się do mnie nie odzywał. Nawet nie odpisywał na moje listy. Tylko, co on tu robi? Czyżby nareszcie się dowiedział, że to nie było jego dziecko? Nie wiem. Moje przemyślenia przerwało pukanie do moich drzwi. Otworzyłam je. To Mike
-Luke do mnie dzwonił, za godzinę przyjadą z Niallem i będzie impreza, dlatego poprosił mnie żebyśmy wszystko przygotowali, oni kupią jedzenie i alkohol.- oznajmił, a ja westchnęłam i skinęłam głową. -Coś nie tak?
-Wszystko ok...- przygryzłam wargę siadając na łóżku. 
-Kłamiesz, widzę to- usiadł obok mnie i mocno przytulił.
-Pamiętasz jak opowiadałam ci o nauczycielu z którym byłam?- 
-Tak.
-To Niall...- chłopak położył się na łóżku i zaczął śmiać -O co chodzi?
-A ja się zastanawiałem o jakiego Nialla ci chodziło jak mówiłaś w nocy przez sen- 
-Ej! Ja nie mówię przez sen- rzuciłam w niego poduszką
-"Och Niall, proszę mocniej"- zaczął udawać mój głos a ja wybuchłam śmiechem i położyłam się obok niego. -Jeżeli chcesz, możemy poudawać, że jesteśmy parą i wzbudzić w nim zazdrość- zaproponował 
-Zrobiłbyś to dla mnie?- spytałam uradowana
-Oczywiście, moja nowa dziewczyno- pocałował mnie w głowę a ja się uśmiechnęłam. 

Po tym jak już skończyliśmy ogarniać dom i wszystko ustawiać. Poszłam się umyć. Postanowiłam ubrać krótką, czarną sukienkę i do tego wysokie szpilki. W moim pokoju rozległo się pukanie, po chwili ktoś wszedł do środka. 
-No już wyglądasz pięknie, chodź bo wszyscy już są- uśmiechnął się Michael, podczas gdy ja poprawiałam kreski na moich oczach. Ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze, załapałam "mojego chłopaka" za rękę i zeszliśmy na dół. W salonie gromadziło się bardzo dużo ludzi. Luke rozdawał każdemu szampana, a następnie wzniósł toast.
-Za udany mecz i pierwszą bramkę Nialla!- krzyknął a wszyscy zaczęli pić zawartość swojego kieliszka. Michael pociągnął mnie w stronę napojów, mam na myśli wódka i te sprawy. 
-Shot?- spytał a ja kiwnęłam głową. Mike robił najlepsze shoty we wszechświecie. Kiedy był już gotowy podał mi go, a ja od razu wszystko wypiłam i podałam kieliszek chłopakowi. Wypiliśmy jeszcze kilka i poszliśmy tańczyć. Oczywiście nasz taniec polegał wyłącznie na obściskiwaniu się i dotykaniu. Było mi już bardzo gorąco, kilka osób na szczęście wyszło, a impreza powoli się kończyła. Poszłam do kuchni by na chwilę odetchnąć. Wyjęłam zimną wodę z lodówki i zaczęłam ją pić, to było jak orzeźwienie. Siedziałam przez chwilę w pomieszczeniu, muzyka była puszczana coraz ciszej, aż w końcu ktoś ją wyłączył. Wszyscy co zostali weszli do kuchni. Czyli Mike, Luke i Niall z jakąś dziewczyną. 
-Emily, to jest Niall- przedstawił nas Luke.
-Wiem, znam go już od dawna- mruknęłam
-Mnie znasz, ale chcę żebyś poznała moją dziewczynę, to jest Melissa- dziewczyna szeroko się uśmiechnęła a ja pokazałam kciuk do góry. Ale moja twarz bardziej wyrażała smutek albo złość.
-Więc ty też poznaj mojego chłopaka, Michael- pokazałam na Clifforda. Niall przeleciał go wzrokiem a następnie uśmiechnął się sztucznie. 
-Miło mi cię poznać, znajdzie się może jakiś pokój dla nas, mamy ochotę porobić parę niegrzecznych rzeczy- spytał blondyn uśmiechając się do mnie zadziornie, tak jakby właśnie chciał pokazać, że jest lepszy. 
-Owszem, dziś jest dzień, w którym ja, Mike i Luke robimy niegrzeczne rzeczy razem, więc możecie iść do pokoju Luka- uśmiechnęłam się sztucznie. Mina Nialla była rozbrajająca. O mało co jego oczy nie wyszły z orbit. O tak Niall, ja tu rządzę. Odwróciłam się do chłopaków. -Kochanie dziś ty jesteś z przodu- puściłam im oczko. Otworzyłam szufladę wyjmując dwie paczki prezerwatyw -Chcecie?- spytałam Nialla i Magnolie, chwila nie to Miranda, a może Madison? Nie wiem. Oni patrzyli jakby widzieli ducha. Niall pierwszy się odezwał.
-Nie dzięki, mamy swoje- skinęłam głową i złapałam chłopaków za ręce prowadząc ich do góry. Oczywiście nie będę z nimi uprawiała seksu. To było zwykłe udawanie. Kiedy byliśmy już w moim pokoju, Mike włączył laptopa i wpisał jakąś stronę w internecie. 
-Okej, teraz Em trochę poskaczemy po łóżku- uśmiechnął się 
-To nie będzie seksu?- spytał wstawiony, smutny Luke. 
-Jutro ci wyjaśnię, teraz śpij- pociągnęłam go na kanapę w moim pokoju i przykryłam kocem. Mike włączył nagranie, w którym ktoś wydaje dźwięki podczas stosunku. Zaczęliśmy skakać na łóżku. 
-Michael!- krzyknęłam, a chłopak prawie zaczął się śmiać ale w końcu się uspokoił. W sumie to było śmieszne. Po 20 minutach skakania byłam już zmęczona i przestaliśmy. 
-Teraz muszę się czegoś napić- wysapałam 
-Czekaj! Musisz wyglądać jakbyś była dopiero po seksie, może cię zobaczyć- przyznałam mu rację i ściągnęłam sukienkę a ubrałam koszulę Michaela. Nie zapinałam jej. Na koniec poczochrałam włosy i wyszłam z pokoju. W kuchni paliło się światło. Zeszłam na dół i weszłam do pomieszczenia, gdzie jak się okazało siedział Niall ze szklanką mleka i telefonem w ręku. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sok bananowy.
-Od kiedy lubisz sok bananowy?- spytał spoglądając na mnie.
-Zawsze piję go po dobrym seksie- w duchu byłam z siebie dumna.
-Gdy byliśmy razem nigdy go nie piłaś- ha! Kolejny punkt dla mnie.
-Powiedziałam po dobrym seksie- uśmiechnęłam się zadziornie. Dopiłam do końca i odwróciłam się by włożyć szklankę do zmywarki. Odwróciłam się i o mało co nie krzyknęłam ze strachu. Niall stał dokładnie 5 cm dalej ode mnie. Czułam jego zapach. Ten zapach który tak kochałam.
-Zaraz to ty będziesz miała dobry seks- zbliżył się do mnie i złapał za mój tyłek podnosząc mnie do góry. Jego dotyk parzył, ale to było to uczucie co kilka miesięcy temu. -Tęskniłem za tym tyłkiem, przydałaby mu się rozrywka- przygryzł płatek mojego ucha a ja cicho jęknęłam.-Doprowadzam cię do szaleństwa, nawet nie zaprzeczaj bo i tak ci nie uwierzę- jego ręce zaczęły błądzić po moich udach. Czy ktoś właśnie podkręcił tu temperaturę do +90. Jego palec otarł się o moją kobiecość. Nie. On mnie prowokuje. To ja mam wygrać nie on. 
-Nie, ja.. Ja mam chłopaka- wyrwałam się z jego uścisku. -Ułożyłam sobie życie z nim. Podczas gdy ty byłeś tatusiem w Irlandii i nie dawałeś znaku życia. Po za tym, jak widać ty też już sobie ułożyłeś życie z jak jej tam Magnolią.- powiedziałam starając się być spokojna. 
-To jest Melissa- poprawił mnie
-Cokolwiek, po prostu zniknij z mojego życia tak, jak ostatnio.- odwróciłam się i udałam do mojego pokoju. W drzwiach stał Michael, prawdopodobnie wszystko słyszał, kiedy mnie zobaczył od razu mnie przytulił, tego mi właśnie było trzeba.

W następny dzień musiałam iść do pracy, ponieważ ktoś ma odwiedzić dziś dzieci w naszym domu dziecka. Rano nie było już Nialla ani jego towarzyszki. Po śniadaniu wykąpałam się i ubrałam strój do pracy, czyli obcisłe dżinsy i białą bluzkę a do tego czarne balerinki. Zadzwoniłam po taksówkę i zaczęłam się ubierać. Do torebki włożyłam swój kalendarz, telefon, portfel oraz kosmetyczkę. Chwyciłam za kluczę i wyszłam z domu, następnie go zamykając. Wrzuciłam klucze do torebki i wsiadłam do taksówki. Po 15 minutach byłam już pod budynkiem. Na parkingu stał jakiś autokar, zastanawiałam się kto mógł do nas przyjechać? Zapłaciłam taksówkarzowi i wyszłam z auta. Jak tylko weszłam do budynku od razu usłyszałam krzyki i śmiechy dzieci, rozebrałam się i poszłam do salonu, skąd roznosił się dźwięk. Dzieci biegały po całym pomieszczeniu z... Zawodnikami Chelsea.. Nie! To przecież nie możliwe. Rozglądnęłam się po całym pokoju, na szczęście (albo nie) nie było Nialla. Głośno wypuściłam powietrze z ust. Mały Tommy mnie zauważył i krzyknął na cały głos
-Pani Emi przyszła!- pokazał swoim małym paluszkiem na mnie i wszystkie dzieci zaczęły biegnąć w moją stronę. Przywitałam się z każdym, a potem opowiedzieli mi co robili wraz z zawodnikami Chelsea. 
-Dobrze, wracajcie do zabawy- uśmiechnęłam się, jedynie mały Tommy został razem ze mną.-Potrzebujesz czegoś?- spytałam 
-Zjadłbym budyń- powiedział słodko, miał dopiero 3 latka a już potrafił przekonywać ludzi swoimi pięknymi oczkami. Jego rodzice zginęli w wypadku, a nikt z rodziny nie chciał się nim zająć, to smutne. Wszystkie dzieci w tym domu mają jakąś swoją smutną historię. Niektórzy się z tym już pogodzili, a niektórzy cały czas z tym walczą. Złapałam Tommy'ego za rączkę i zaprowadziłam do kuchni. Posadziłam go na blacie i wyjęłam torebkę z budyniem i wszystko co do niego potrzebne. Brunet uważnie przyglądał się moim ruchom. 
-Tommy, gdzie jesteś?-Ktoś zawołał z korytarza.
-Jestem w kuchni!-mały odkrzyknął a po chwili do środka wszedł Niall. -Pani Emily robi budyń ty też chcesz?-spytał
-Bardzo chętnie- uśmiechnął się i podniósł Tommy'ego a następnie zaczął go podrzucać. Wróciłam do robienia budyniu. Kiedy był już gotowy wyjęłam trzy miski gdzie wlałam budyń, a następnie podałam chłopcom.
-Emi zawsze robi pyszne budynie- powiedział umazany czekoladą Tommy.
-Wiem o tym- zaśmiał się blondyn. Tommy pochylił się do Nialla i powiedział mu na ucho.
-Myślisz że jak Emi będzie moją żoną to będzie mi robić takie budynie? -Szepnął
-Myślę że ja będę szybszy- poczochrał włoski małego.
-Ej ja tu jestem- zaśmiałam się
-Och Emily. Szukałam cię wszędzie-do kuchni weszła Miranda, założycielka domu dziecka.
-Już idę- poszłam w stronę jej gabinetu.
-Więc, sytuacja nie jest ciekawa... Mamy problemy, bardzo duże- kobieta była bardzo smutna
-Chodzi o pieniądze?- spytałam
-O duże pieniądze, wygląda na to że będziemy musieli zamknąć nasz dom dziecka...-

Jestem wykończona. Przepraszam za wszystkie błędy. Może zauważyłyście że dałam tu Melisse, Uh mam teraz obsesję i ciągle patrze czy jest potwierdzone to czy są razem. Oby nie. Uhh po prostu nie mogę tego przeboleć przepraszam.

Mam nadzieje ze rozdział się wam podoba ❤ Komentujcie ❤ btw pojawił się chat na blogu wiec jeżeli będzie chciały o coś spytać to piszcie