poniedziałek, 23 listopada 2015

11. Szczęśliwa

Obudziłam się jakiś czas późnej w czyimś łóżku. Byłam w sypialni Nialla, ponieważ przez otwarte drzwi widziałam jego salon. Rozglądnęłam się po pokoju, granatowa farba pokrywała ściany, a w kącie stała biała szafa. Obok dużego, podwójnego łóżka, w którym leżałam, znajdowały się szafki noce po obu stronach. Na jednej szafce stał budzik, a na drugiej jakieś magazyny i laptop, a obok spoczywała komórka. Po obudowie poznałam, że to mój telefon, dlatego podniosłam go by sprawdzić godzinę.

Nagle do pokoju weszła Alex, w ręku trzymała kubek, najprawdopodobniej z herbatą.

-O, już się obudziłaś. Trzymaj- podała mi kubek, a ja upiłam z niego łyk cieplej herbaty.

-Co się stało?- spytałam -I gdzie są wszyscy?

-Wymiotowałaś, a potem zemdlałaś. Niall cię tu położył i pojechał odwieść swoją rodzinę do hotelu, a Harry pojechał z twoimi rodzicami do hotelu- wytłumaczyła, siadając obok

-Musiałam zjeść coś niezdrowego- zauważyłam

-Albo to coś innego- powiedziała Alex, a ja zmarszczyłam brwi. -Poczekaj chwile- wyszła z pokoju, a chwilę później wróciła do niego z przeźroczystą reklamówką. -Kiedy spałaś poszłam do apteki i kupiłam ci trzy testy, zrób je dla pewności, jeżeli wyjdą negatywne to może twoje przypuszczenia się sprawdzą...

-Co jeśli wyjdą pozytywne?- spytałam

-Cóż... wtedy będziesz musiała powiedzieć Niallowi- Nie chciałam robić tych testów, bałam się co może z nich wyjść.  Co jeśli okaże się, że jestem w ciąży i Niall mnie zostawi? Przecież ostatnio kiedy się dowiedział, że niby zostanie ojcem nie był z tego zadowolony.

Ostatecznie skończyłam siedząc na toalecie i czekając na wyniki testu.

-Kiedy powinnaś dostać okres?- spytała przy okazji Alex

-Um... jakiś tydzień temu?- nie byłam do końca tego pewna -Ale nie przyjmowałam się tym zbytnio, myślałam, że to przez ten stres związany z domem dziecka.- nagle mój telefon zaczął dzwonić, oznajmiając, że to już czas by sprawdzić wyniki. -To nie może być ciąża... Jesteśmy jeszcze za młodzi żeby zostać rodzicami... Zwłaszcza ja, a po za tym Niall ma swoją karierę piłkarza, nie chcę stać na drodze do jego marzeń- mruknęłam przykurczając nogi do brzucha.

-Nie wiem czy mam ci gratulować, czy współczuć- powiedziała Alex, wciskając mi do ręki trzy plastikowe patyczki, na których było widać po dwie kreski. Jestem w ciąży... Nawet nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły lecieć łzy. -Hej nie płacz... Wszystko będzie dobrze. Zawsze możecie oddać dziecko do adopcji- Alex zaczęła mnie pocieszać, pocierając moje ramię.

-Żartujesz sobie? Oddanie dziecka do obcej rodziny to najgorsze okrucieństwo jakie matka może zrobić swojemu dziecku, zaraz po aborcji- wstałam z toalety i przemyłam twarz zimną wodą. Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach wejściowych, to pewnie Niall wrócił do domu.

-Musisz mu powiedzieć- szepnęła Alex, także wstając. Razem wyszłyśmy z łazienki, miałam rację, myśląc, że Niall wrócił bo krzątał się po kuchni szukając pewnie jakichś słodyczy.

-No, to ja już pójdę, bo Harry powinien zaraz przyjechać- oznajmiła Alex, zaproponowałam, że ją odprowadzę do drzwi. Niall pożegnał się z nią i kazał uściskać od niego dzieci i wrócił do szukania czegoś w szafkach. -Powodzenia- przytuliła mnie, całując w policzek -Dasz sobie radę, nie masz się o co martwić- po tym wyszła z mieszkania żegnając się. Nagle przy mnie pojawił się Niall, przytulając mnie.

-Jak się czujesz?- spytał, a ja poczułam, że to odpowiedni moment żeby mu powiedzieć -Płakałaś?- zauważył... Pewnie dlatego, że moje oczy były lekko czerwone.

-Niall, muszę ci coś powiedzieć- złapałam go za rękę i zaprowadziłam do salonu, on usiadł na kanapie, a ja pobiegłam do łazienki, by wziąć ze sobą wszystkie testy. Usiadłam naprzeciwko niego po turecku i podałam mu plastikowe patyczki, czekając na jego reakcję. -Proszę nie zostawiaj mnie z tym samą- powiedziałam rozpaczliwie, czując, że zaraz się rozpłaczę, myśli, że Niall mnie zostawi przygnębiały mnie.

-Em to niedorzeczne... Jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że przez to cię zostawię- pokręcił głową, a kiedy spojrzał na mnie, widziałam w jego oczach zmartwienie. -Posłuchaj, kocham cię i pokocham tego maluszka. Nigdy nie powinnaś mieć nawet najmniejszej myśli, że potrafiłbym cię samowolnie zostawić.

-Kocham cię Niall- usiadłam na jego kolanach i złączyłam nasze usta.

-Dlaczego płaczesz? Przecież wszystko jest w porządku- uśmiechnął się tak pięknie, jak nigdy.

-Ponieważ jestem szczęśliwa, że Cię mam- powiedziałam szczerze. W tym momencie wszystkie wątpliwości zniknęły, jakby w mojej głowie powstał huragan, który wywiał wszystkie złe myśli, a zostawił tylko te dobre.

-Och, zapomniałem ci o czymś powiedzieć- Niall oderwał się ode mnie -Za miesiąc jest ślub twojego brata i Alex, prawda? Dostałem miesiąc temu na niego zaproszenie z osobą towarzyszącą i pomyślałem, czy nie poszłabyś ze mną?- spytał, śmiejąc się.

-No patrz! Tak się składa, że ja też dostałam takie zaproszenie- zaśmiałam się -Pójdę z tobą, jeżeli ty pójdziesz ze mną- pstryknęłam palcami jego nos, przez co on go tak uroczo zmarszczył, mrużąc oczy.

-No więc mamy umowę- uśmiechnął się szeroko i znów pocałował mnie w usta. Wesele Harrego i Alex ma się odbyć w Brighton gdzieś niedaleko plaży. Cóż czuję, że stanie się tam coś niesamowitego i nie mówię tylko o ślubie.

HI GUYS!

Proszę zostawicie komentarze pod tym rozdziałem, chciałabym znać waszą opinię na temat tego wszystkiego, nie wiem czy tylko mnie irytują komentarze typu "super kiedy next"? Naprawdę chciałbym przeczytać coś więcej niż to..  Chciałabym jeszcze powiedzieć, że powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania :(

Kocham Was <3



sobota, 7 listopada 2015

10. Akcja charytatywna

Po meczu postanowiliśmy jednak pojechać do mieszkania Nialla, a nie do restauracji, ponieważ Niall był zmęczony, a chciał się jeszcze odświeżyć po meczu. Ustaliliśmy, że ja i Niall pojedziemy moim autem, rodzina Nialla pojedzie autem Nialla, a Harry, Alex i moi rodzice pojadą autem Harrego.

Okazało się, że Harry musiał jeszcze jechać zatankować samochód, a mama Nialla zapomniała jakiegoś prezentu dla swojego syna, więc musieli się wrócić do hotelu. Dlatego przez jakiś czas byliśmy sami w mieszkaniu Nialla.

Oczywiście kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania Nialla, on od razu zaczął brać się do roboty, ale ja go odpychałam, bo nie byłoby fajnie gdyby nagle do mieszkania wpadła cała rodzina, a my nawzajem umilamy sobie czas na kanapie. To byłoby niezręczne dla nich, a zwłaszcza dla nas.

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy nie byłam w mieszkaniu Nialla tu w Chelsea. Kiedy on zniknął w łazience by móc wziąć szybki prysznic, ja zabrałam się za oglądanie tego miejsca. Nie należało ono do dużego mieszkania, jedynie kuchnia połączona z salonem, obok sypialnia i łazienka, no i przedpokój. Meble w kuchni były czarno białe, wraz z wysepką na środku, na ścianie znajdowało się wielkie okno, przez które można było zobaczyć ulicę i jadące po niej auta. Salon obok był większych rozmiarów niż kuchnia, na środku stała duża, biała kanapa, na przeciwko niej znajdowała się szklana ława, pod którą było zadziwiająco czysto. U nas w domu pod taką ławą jest sterta papierów czy gazet, cóż chłopcy są strasznymi bałaganiarzami. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy, musiał mieć dużo cali, ponieważ był ogromny. Pod telewizorem znajdowała się mała komoda, a na niej konsola PlayStation i dwa pady. Kiedy chciałam iść zobaczyć sypialnie Nialla, nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.

-Otwórz, ja zaraz wyjdę!- krzyknął Niall z łazienki. Poprawiłam bluzkę i poszłam otworzyć drzwi. Wszyscy przyjechali w tym samym czasie, co w sumie było dobre. Zaprosiłam ich do środka by się rozgościli. Wytłumaczyłam, że Niall zaraz przyjdzie, ponieważ chciał się odświeżyć po meczu. Theo zaczął jeździć swoim autkiem po wszystkich meblach, a ja w międzyczasie zrobiłam napoje dla naszych gości.

Kiedy Niall wyszedł z łazienki, ubrany w zwykłe szorty i biały t-shirt. Przywitał się ponownie ze wszystkimi i usiadł na kanapie obok swojej mamy, która przy okazji podarowała mu sporą paczkę. Niall obiecał, że później ją otworzy.

Nie wiem jak długo siedzieliśmy w mieszkaniu Nialla i śmialiśmy się z opowieści jego mamy o dzieciństwie swoich synów. Nagle przerwał nam dzwonek do drzwi. Niall pobiegł otworzyć, a po chwili do salonu wszedł jego ojciec. Był w czarnych spodniach od garnituru i koszuli w kratkę, a wokół szyi miał zawiązany szalik klubowy Chelsea.

-Przyszedłem pogratulować Niallowi, byłem na jego meczu, ale później miałem ważną rozmowę, więc nie mogłem przyjechać tu wcześniej. Jednak nie wiedziałem, że wy też tu będziecie- oznajmił mężczyzna wchodząc do środka. Wszyscy się z nim ciepło przywitali, po czym razem zasiedliśmy w salonie. Gdyby przyszedł ktoś jeszcze, prawdopodobnie by się nie zmieścił.

-Emily, czy możemy porozmawiać?- spytał pan Horan, a ja pokiwałam głową i odeszliśmy do kuchni by nikt nie mógł nas dobrze usłyszeć, w sumie i tak wszyscy byli zajęci rozmową. Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość- zaczął -Którą chcesz usłyszeć pierwszą?

-Uh, niech będzie ta zła- powiedziałam, a czyjeś ręce oplotły moje ciało

-Co się dzieje tato?- to Niall, złapałam go za dłoń, mocno ściskając, bojąc się tego co za chwilę usłyszę.

-Niestety przejrzałem z moimi ludźmi te papiery odnośnie domu dziecka, kilka razy i nie znaleźliśmy nic co mogłoby wam pomóc.- powiedział smutno, a ja poczułam się źle, ponieważ te małe dzieci zostaną przeniesione do innych placówek, a ja stracę pracę.

-Nie da się niczego zrobić?- spytał Niall, mocniej mnie ściskając. Czyżby jemu też zależało na losie tech dzieci?

-Cóż, to jest właśnie ta dobra wiadomość. Jak co roku, moja firma robi akcje charytatywną, co roku jest inny cel takiej akcji, a w tym roku chcę ją zrobić na rzecz domów dziecka- oznajmił dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. -Zebrane pieniądze chcę przeznaczyć między innymi na dom dziecka, w którym pracujesz.

-Naprawdę mógłby pan to zrobić?- wyrwałam się z uścisku Nialla, by móc uścisnąć tatę Nialla w podzięce za to co robi.

-To byłaby dla mnie przyjemność- uśmiechnął się. Nagle poczułam coś dziwnego w brzuchu, wszystko co jadłam wcześniej podeszło mi do gardła, a na dodatek zakręciło mi się w głowie. Nie mówiąc nic, pobiegłam do toalety, nachyliłam się nad muszlą toaletową i zwróciłam wszystko co miałam w żołądku.

-Wszystko w porządku?- do łazienki przybiegł szybko Niall i złapał za moje włosy, kiedy tylko zobaczył, że wymiotuję. Uspokoiłam się dopiero po kilku minutach, przemyłam buzię zimną wodą. Usiadłam na zimnych kafelkach, opierając głowę o ścianę. Głośno oddychałam, Niall siedział naprzeciwko mnie, trzymając mnie za ręce. Przez jakiś czas nie wiedziałam co się działo, on coś do mnie mówił, ale ja nie słyszałam jego głosu. Nagle zaczęło robić się coraz ciemniej, miałam mroczki przed oczami, a później nie było już nic. Tylko ciemność.

Napisze mi ktoś długaśny komentarz? <3