sobota, 7 listopada 2015

10. Akcja charytatywna

Po meczu postanowiliśmy jednak pojechać do mieszkania Nialla, a nie do restauracji, ponieważ Niall był zmęczony, a chciał się jeszcze odświeżyć po meczu. Ustaliliśmy, że ja i Niall pojedziemy moim autem, rodzina Nialla pojedzie autem Nialla, a Harry, Alex i moi rodzice pojadą autem Harrego.

Okazało się, że Harry musiał jeszcze jechać zatankować samochód, a mama Nialla zapomniała jakiegoś prezentu dla swojego syna, więc musieli się wrócić do hotelu. Dlatego przez jakiś czas byliśmy sami w mieszkaniu Nialla.

Oczywiście kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania Nialla, on od razu zaczął brać się do roboty, ale ja go odpychałam, bo nie byłoby fajnie gdyby nagle do mieszkania wpadła cała rodzina, a my nawzajem umilamy sobie czas na kanapie. To byłoby niezręczne dla nich, a zwłaszcza dla nas.

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy nie byłam w mieszkaniu Nialla tu w Chelsea. Kiedy on zniknął w łazience by móc wziąć szybki prysznic, ja zabrałam się za oglądanie tego miejsca. Nie należało ono do dużego mieszkania, jedynie kuchnia połączona z salonem, obok sypialnia i łazienka, no i przedpokój. Meble w kuchni były czarno białe, wraz z wysepką na środku, na ścianie znajdowało się wielkie okno, przez które można było zobaczyć ulicę i jadące po niej auta. Salon obok był większych rozmiarów niż kuchnia, na środku stała duża, biała kanapa, na przeciwko niej znajdowała się szklana ława, pod którą było zadziwiająco czysto. U nas w domu pod taką ławą jest sterta papierów czy gazet, cóż chłopcy są strasznymi bałaganiarzami. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy, musiał mieć dużo cali, ponieważ był ogromny. Pod telewizorem znajdowała się mała komoda, a na niej konsola PlayStation i dwa pady. Kiedy chciałam iść zobaczyć sypialnie Nialla, nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.

-Otwórz, ja zaraz wyjdę!- krzyknął Niall z łazienki. Poprawiłam bluzkę i poszłam otworzyć drzwi. Wszyscy przyjechali w tym samym czasie, co w sumie było dobre. Zaprosiłam ich do środka by się rozgościli. Wytłumaczyłam, że Niall zaraz przyjdzie, ponieważ chciał się odświeżyć po meczu. Theo zaczął jeździć swoim autkiem po wszystkich meblach, a ja w międzyczasie zrobiłam napoje dla naszych gości.

Kiedy Niall wyszedł z łazienki, ubrany w zwykłe szorty i biały t-shirt. Przywitał się ponownie ze wszystkimi i usiadł na kanapie obok swojej mamy, która przy okazji podarowała mu sporą paczkę. Niall obiecał, że później ją otworzy.

Nie wiem jak długo siedzieliśmy w mieszkaniu Nialla i śmialiśmy się z opowieści jego mamy o dzieciństwie swoich synów. Nagle przerwał nam dzwonek do drzwi. Niall pobiegł otworzyć, a po chwili do salonu wszedł jego ojciec. Był w czarnych spodniach od garnituru i koszuli w kratkę, a wokół szyi miał zawiązany szalik klubowy Chelsea.

-Przyszedłem pogratulować Niallowi, byłem na jego meczu, ale później miałem ważną rozmowę, więc nie mogłem przyjechać tu wcześniej. Jednak nie wiedziałem, że wy też tu będziecie- oznajmił mężczyzna wchodząc do środka. Wszyscy się z nim ciepło przywitali, po czym razem zasiedliśmy w salonie. Gdyby przyszedł ktoś jeszcze, prawdopodobnie by się nie zmieścił.

-Emily, czy możemy porozmawiać?- spytał pan Horan, a ja pokiwałam głową i odeszliśmy do kuchni by nikt nie mógł nas dobrze usłyszeć, w sumie i tak wszyscy byli zajęci rozmową. Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość- zaczął -Którą chcesz usłyszeć pierwszą?

-Uh, niech będzie ta zła- powiedziałam, a czyjeś ręce oplotły moje ciało

-Co się dzieje tato?- to Niall, złapałam go za dłoń, mocno ściskając, bojąc się tego co za chwilę usłyszę.

-Niestety przejrzałem z moimi ludźmi te papiery odnośnie domu dziecka, kilka razy i nie znaleźliśmy nic co mogłoby wam pomóc.- powiedział smutno, a ja poczułam się źle, ponieważ te małe dzieci zostaną przeniesione do innych placówek, a ja stracę pracę.

-Nie da się niczego zrobić?- spytał Niall, mocniej mnie ściskając. Czyżby jemu też zależało na losie tech dzieci?

-Cóż, to jest właśnie ta dobra wiadomość. Jak co roku, moja firma robi akcje charytatywną, co roku jest inny cel takiej akcji, a w tym roku chcę ją zrobić na rzecz domów dziecka- oznajmił dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. -Zebrane pieniądze chcę przeznaczyć między innymi na dom dziecka, w którym pracujesz.

-Naprawdę mógłby pan to zrobić?- wyrwałam się z uścisku Nialla, by móc uścisnąć tatę Nialla w podzięce za to co robi.

-To byłaby dla mnie przyjemność- uśmiechnął się. Nagle poczułam coś dziwnego w brzuchu, wszystko co jadłam wcześniej podeszło mi do gardła, a na dodatek zakręciło mi się w głowie. Nie mówiąc nic, pobiegłam do toalety, nachyliłam się nad muszlą toaletową i zwróciłam wszystko co miałam w żołądku.

-Wszystko w porządku?- do łazienki przybiegł szybko Niall i złapał za moje włosy, kiedy tylko zobaczył, że wymiotuję. Uspokoiłam się dopiero po kilku minutach, przemyłam buzię zimną wodą. Usiadłam na zimnych kafelkach, opierając głowę o ścianę. Głośno oddychałam, Niall siedział naprzeciwko mnie, trzymając mnie za ręce. Przez jakiś czas nie wiedziałam co się działo, on coś do mnie mówił, ale ja nie słyszałam jego głosu. Nagle zaczęło robić się coraz ciemniej, miałam mroczki przed oczami, a później nie było już nic. Tylko ciemność.

Napisze mi ktoś długaśny komentarz? <3

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) ciekawe co jest Emily... Juz się nie mogę doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział.. Next next poproszę xD

    OdpowiedzUsuń