Obudziłam się jakiś czas późnej w czyimś łóżku. Byłam w sypialni Nialla, ponieważ przez otwarte drzwi widziałam jego salon. Rozglądnęłam się po pokoju, granatowa farba pokrywała ściany, a w kącie stała biała szafa. Obok dużego, podwójnego łóżka, w którym leżałam, znajdowały się szafki noce po obu stronach. Na jednej szafce stał budzik, a na drugiej jakieś magazyny i laptop, a obok spoczywała komórka. Po obudowie poznałam, że to mój telefon, dlatego podniosłam go by sprawdzić godzinę.
Nagle do pokoju weszła Alex, w ręku trzymała kubek, najprawdopodobniej z herbatą.
-O, już się obudziłaś. Trzymaj- podała mi kubek, a ja upiłam z niego łyk cieplej herbaty.
-Co się stało?- spytałam -I gdzie są wszyscy?
-Wymiotowałaś, a potem zemdlałaś. Niall cię tu położył i pojechał odwieść swoją rodzinę do hotelu, a Harry pojechał z twoimi rodzicami do hotelu- wytłumaczyła, siadając obok
-Musiałam zjeść coś niezdrowego- zauważyłam
-Albo to coś innego- powiedziała Alex, a ja zmarszczyłam brwi. -Poczekaj chwile- wyszła z pokoju, a chwilę później wróciła do niego z przeźroczystą reklamówką. -Kiedy spałaś poszłam do apteki i kupiłam ci trzy testy, zrób je dla pewności, jeżeli wyjdą negatywne to może twoje przypuszczenia się sprawdzą...
-Co jeśli wyjdą pozytywne?- spytałam
-Cóż... wtedy będziesz musiała powiedzieć Niallowi- Nie chciałam robić tych testów, bałam się co może z nich wyjść. Co jeśli okaże się, że jestem w ciąży i Niall mnie zostawi? Przecież ostatnio kiedy się dowiedział, że niby zostanie ojcem nie był z tego zadowolony.
Ostatecznie skończyłam siedząc na toalecie i czekając na wyniki testu.
-Kiedy powinnaś dostać okres?- spytała przy okazji Alex
-Um... jakiś tydzień temu?- nie byłam do końca tego pewna -Ale nie przyjmowałam się tym zbytnio, myślałam, że to przez ten stres związany z domem dziecka.- nagle mój telefon zaczął dzwonić, oznajmiając, że to już czas by sprawdzić wyniki. -To nie może być ciąża... Jesteśmy jeszcze za młodzi żeby zostać rodzicami... Zwłaszcza ja, a po za tym Niall ma swoją karierę piłkarza, nie chcę stać na drodze do jego marzeń- mruknęłam przykurczając nogi do brzucha.
-Nie wiem czy mam ci gratulować, czy współczuć- powiedziała Alex, wciskając mi do ręki trzy plastikowe patyczki, na których było widać po dwie kreski. Jestem w ciąży... Nawet nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły lecieć łzy. -Hej nie płacz... Wszystko będzie dobrze. Zawsze możecie oddać dziecko do adopcji- Alex zaczęła mnie pocieszać, pocierając moje ramię.
-Żartujesz sobie? Oddanie dziecka do obcej rodziny to najgorsze okrucieństwo jakie matka może zrobić swojemu dziecku, zaraz po aborcji- wstałam z toalety i przemyłam twarz zimną wodą. Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach wejściowych, to pewnie Niall wrócił do domu.
-Musisz mu powiedzieć- szepnęła Alex, także wstając. Razem wyszłyśmy z łazienki, miałam rację, myśląc, że Niall wrócił bo krzątał się po kuchni szukając pewnie jakichś słodyczy.
-No, to ja już pójdę, bo Harry powinien zaraz przyjechać- oznajmiła Alex, zaproponowałam, że ją odprowadzę do drzwi. Niall pożegnał się z nią i kazał uściskać od niego dzieci i wrócił do szukania czegoś w szafkach. -Powodzenia- przytuliła mnie, całując w policzek -Dasz sobie radę, nie masz się o co martwić- po tym wyszła z mieszkania żegnając się. Nagle przy mnie pojawił się Niall, przytulając mnie.
-Jak się czujesz?- spytał, a ja poczułam, że to odpowiedni moment żeby mu powiedzieć -Płakałaś?- zauważył... Pewnie dlatego, że moje oczy były lekko czerwone.
-Niall, muszę ci coś powiedzieć- złapałam go za rękę i zaprowadziłam do salonu, on usiadł na kanapie, a ja pobiegłam do łazienki, by wziąć ze sobą wszystkie testy. Usiadłam naprzeciwko niego po turecku i podałam mu plastikowe patyczki, czekając na jego reakcję. -Proszę nie zostawiaj mnie z tym samą- powiedziałam rozpaczliwie, czując, że zaraz się rozpłaczę, myśli, że Niall mnie zostawi przygnębiały mnie.
-Em to niedorzeczne... Jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że przez to cię zostawię- pokręcił głową, a kiedy spojrzał na mnie, widziałam w jego oczach zmartwienie. -Posłuchaj, kocham cię i pokocham tego maluszka. Nigdy nie powinnaś mieć nawet najmniejszej myśli, że potrafiłbym cię samowolnie zostawić.
-Kocham cię Niall- usiadłam na jego kolanach i złączyłam nasze usta.
-Dlaczego płaczesz? Przecież wszystko jest w porządku- uśmiechnął się tak pięknie, jak nigdy.
-Ponieważ jestem szczęśliwa, że Cię mam- powiedziałam szczerze. W tym momencie wszystkie wątpliwości zniknęły, jakby w mojej głowie powstał huragan, który wywiał wszystkie złe myśli, a zostawił tylko te dobre.
-Och, zapomniałem ci o czymś powiedzieć- Niall oderwał się ode mnie -Za miesiąc jest ślub twojego brata i Alex, prawda? Dostałem miesiąc temu na niego zaproszenie z osobą towarzyszącą i pomyślałem, czy nie poszłabyś ze mną?- spytał, śmiejąc się.
-No patrz! Tak się składa, że ja też dostałam takie zaproszenie- zaśmiałam się -Pójdę z tobą, jeżeli ty pójdziesz ze mną- pstryknęłam palcami jego nos, przez co on go tak uroczo zmarszczył, mrużąc oczy.
-No więc mamy umowę- uśmiechnął się szeroko i znów pocałował mnie w usta. Wesele Harrego i Alex ma się odbyć w Brighton gdzieś niedaleko plaży. Cóż czuję, że stanie się tam coś niesamowitego i nie mówię tylko o ślubie.
HI GUYS!
Proszę zostawicie komentarze pod tym rozdziałem, chciałabym znać waszą opinię na temat tego wszystkiego, nie wiem czy tylko mnie irytują komentarze typu "super kiedy next"? Naprawdę chciałbym przeczytać coś więcej niż to.. Chciałabym jeszcze powiedzieć, że powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania :(
Kocham Was <3
Almighty
poniedziałek, 23 listopada 2015
sobota, 7 listopada 2015
10. Akcja charytatywna
Po meczu postanowiliśmy jednak pojechać do mieszkania Nialla, a nie do restauracji, ponieważ Niall był zmęczony, a chciał się jeszcze odświeżyć po meczu. Ustaliliśmy, że ja i Niall pojedziemy moim autem, rodzina Nialla pojedzie autem Nialla, a Harry, Alex i moi rodzice pojadą autem Harrego.
Okazało się, że Harry musiał jeszcze jechać zatankować samochód, a mama Nialla zapomniała jakiegoś prezentu dla swojego syna, więc musieli się wrócić do hotelu. Dlatego przez jakiś czas byliśmy sami w mieszkaniu Nialla.
Oczywiście kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania Nialla, on od razu zaczął brać się do roboty, ale ja go odpychałam, bo nie byłoby fajnie gdyby nagle do mieszkania wpadła cała rodzina, a my nawzajem umilamy sobie czas na kanapie. To byłoby niezręczne dla nich, a zwłaszcza dla nas.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy nie byłam w mieszkaniu Nialla tu w Chelsea. Kiedy on zniknął w łazience by móc wziąć szybki prysznic, ja zabrałam się za oglądanie tego miejsca. Nie należało ono do dużego mieszkania, jedynie kuchnia połączona z salonem, obok sypialnia i łazienka, no i przedpokój. Meble w kuchni były czarno białe, wraz z wysepką na środku, na ścianie znajdowało się wielkie okno, przez które można było zobaczyć ulicę i jadące po niej auta. Salon obok był większych rozmiarów niż kuchnia, na środku stała duża, biała kanapa, na przeciwko niej znajdowała się szklana ława, pod którą było zadziwiająco czysto. U nas w domu pod taką ławą jest sterta papierów czy gazet, cóż chłopcy są strasznymi bałaganiarzami. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy, musiał mieć dużo cali, ponieważ był ogromny. Pod telewizorem znajdowała się mała komoda, a na niej konsola PlayStation i dwa pady. Kiedy chciałam iść zobaczyć sypialnie Nialla, nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
-Otwórz, ja zaraz wyjdę!- krzyknął Niall z łazienki. Poprawiłam bluzkę i poszłam otworzyć drzwi. Wszyscy przyjechali w tym samym czasie, co w sumie było dobre. Zaprosiłam ich do środka by się rozgościli. Wytłumaczyłam, że Niall zaraz przyjdzie, ponieważ chciał się odświeżyć po meczu. Theo zaczął jeździć swoim autkiem po wszystkich meblach, a ja w międzyczasie zrobiłam napoje dla naszych gości.
Kiedy Niall wyszedł z łazienki, ubrany w zwykłe szorty i biały t-shirt. Przywitał się ponownie ze wszystkimi i usiadł na kanapie obok swojej mamy, która przy okazji podarowała mu sporą paczkę. Niall obiecał, że później ją otworzy.
Nie wiem jak długo siedzieliśmy w mieszkaniu Nialla i śmialiśmy się z opowieści jego mamy o dzieciństwie swoich synów. Nagle przerwał nam dzwonek do drzwi. Niall pobiegł otworzyć, a po chwili do salonu wszedł jego ojciec. Był w czarnych spodniach od garnituru i koszuli w kratkę, a wokół szyi miał zawiązany szalik klubowy Chelsea.
-Przyszedłem pogratulować Niallowi, byłem na jego meczu, ale później miałem ważną rozmowę, więc nie mogłem przyjechać tu wcześniej. Jednak nie wiedziałem, że wy też tu będziecie- oznajmił mężczyzna wchodząc do środka. Wszyscy się z nim ciepło przywitali, po czym razem zasiedliśmy w salonie. Gdyby przyszedł ktoś jeszcze, prawdopodobnie by się nie zmieścił.
-Emily, czy możemy porozmawiać?- spytał pan Horan, a ja pokiwałam głową i odeszliśmy do kuchni by nikt nie mógł nas dobrze usłyszeć, w sumie i tak wszyscy byli zajęci rozmową. Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość- zaczął -Którą chcesz usłyszeć pierwszą?
-Uh, niech będzie ta zła- powiedziałam, a czyjeś ręce oplotły moje ciało
-Co się dzieje tato?- to Niall, złapałam go za dłoń, mocno ściskając, bojąc się tego co za chwilę usłyszę.
-Niestety przejrzałem z moimi ludźmi te papiery odnośnie domu dziecka, kilka razy i nie znaleźliśmy nic co mogłoby wam pomóc.- powiedział smutno, a ja poczułam się źle, ponieważ te małe dzieci zostaną przeniesione do innych placówek, a ja stracę pracę.
-Nie da się niczego zrobić?- spytał Niall, mocniej mnie ściskając. Czyżby jemu też zależało na losie tech dzieci?
-Cóż, to jest właśnie ta dobra wiadomość. Jak co roku, moja firma robi akcje charytatywną, co roku jest inny cel takiej akcji, a w tym roku chcę ją zrobić na rzecz domów dziecka- oznajmił dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. -Zebrane pieniądze chcę przeznaczyć między innymi na dom dziecka, w którym pracujesz.
-Naprawdę mógłby pan to zrobić?- wyrwałam się z uścisku Nialla, by móc uścisnąć tatę Nialla w podzięce za to co robi.
-To byłaby dla mnie przyjemność- uśmiechnął się. Nagle poczułam coś dziwnego w brzuchu, wszystko co jadłam wcześniej podeszło mi do gardła, a na dodatek zakręciło mi się w głowie. Nie mówiąc nic, pobiegłam do toalety, nachyliłam się nad muszlą toaletową i zwróciłam wszystko co miałam w żołądku.
-Wszystko w porządku?- do łazienki przybiegł szybko Niall i złapał za moje włosy, kiedy tylko zobaczył, że wymiotuję. Uspokoiłam się dopiero po kilku minutach, przemyłam buzię zimną wodą. Usiadłam na zimnych kafelkach, opierając głowę o ścianę. Głośno oddychałam, Niall siedział naprzeciwko mnie, trzymając mnie za ręce. Przez jakiś czas nie wiedziałam co się działo, on coś do mnie mówił, ale ja nie słyszałam jego głosu. Nagle zaczęło robić się coraz ciemniej, miałam mroczki przed oczami, a później nie było już nic. Tylko ciemność.
Napisze mi ktoś długaśny komentarz? <3
Okazało się, że Harry musiał jeszcze jechać zatankować samochód, a mama Nialla zapomniała jakiegoś prezentu dla swojego syna, więc musieli się wrócić do hotelu. Dlatego przez jakiś czas byliśmy sami w mieszkaniu Nialla.
Oczywiście kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania Nialla, on od razu zaczął brać się do roboty, ale ja go odpychałam, bo nie byłoby fajnie gdyby nagle do mieszkania wpadła cała rodzina, a my nawzajem umilamy sobie czas na kanapie. To byłoby niezręczne dla nich, a zwłaszcza dla nas.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy nie byłam w mieszkaniu Nialla tu w Chelsea. Kiedy on zniknął w łazience by móc wziąć szybki prysznic, ja zabrałam się za oglądanie tego miejsca. Nie należało ono do dużego mieszkania, jedynie kuchnia połączona z salonem, obok sypialnia i łazienka, no i przedpokój. Meble w kuchni były czarno białe, wraz z wysepką na środku, na ścianie znajdowało się wielkie okno, przez które można było zobaczyć ulicę i jadące po niej auta. Salon obok był większych rozmiarów niż kuchnia, na środku stała duża, biała kanapa, na przeciwko niej znajdowała się szklana ława, pod którą było zadziwiająco czysto. U nas w domu pod taką ławą jest sterta papierów czy gazet, cóż chłopcy są strasznymi bałaganiarzami. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy, musiał mieć dużo cali, ponieważ był ogromny. Pod telewizorem znajdowała się mała komoda, a na niej konsola PlayStation i dwa pady. Kiedy chciałam iść zobaczyć sypialnie Nialla, nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
-Otwórz, ja zaraz wyjdę!- krzyknął Niall z łazienki. Poprawiłam bluzkę i poszłam otworzyć drzwi. Wszyscy przyjechali w tym samym czasie, co w sumie było dobre. Zaprosiłam ich do środka by się rozgościli. Wytłumaczyłam, że Niall zaraz przyjdzie, ponieważ chciał się odświeżyć po meczu. Theo zaczął jeździć swoim autkiem po wszystkich meblach, a ja w międzyczasie zrobiłam napoje dla naszych gości.
Kiedy Niall wyszedł z łazienki, ubrany w zwykłe szorty i biały t-shirt. Przywitał się ponownie ze wszystkimi i usiadł na kanapie obok swojej mamy, która przy okazji podarowała mu sporą paczkę. Niall obiecał, że później ją otworzy.
Nie wiem jak długo siedzieliśmy w mieszkaniu Nialla i śmialiśmy się z opowieści jego mamy o dzieciństwie swoich synów. Nagle przerwał nam dzwonek do drzwi. Niall pobiegł otworzyć, a po chwili do salonu wszedł jego ojciec. Był w czarnych spodniach od garnituru i koszuli w kratkę, a wokół szyi miał zawiązany szalik klubowy Chelsea.
-Przyszedłem pogratulować Niallowi, byłem na jego meczu, ale później miałem ważną rozmowę, więc nie mogłem przyjechać tu wcześniej. Jednak nie wiedziałem, że wy też tu będziecie- oznajmił mężczyzna wchodząc do środka. Wszyscy się z nim ciepło przywitali, po czym razem zasiedliśmy w salonie. Gdyby przyszedł ktoś jeszcze, prawdopodobnie by się nie zmieścił.
-Emily, czy możemy porozmawiać?- spytał pan Horan, a ja pokiwałam głową i odeszliśmy do kuchni by nikt nie mógł nas dobrze usłyszeć, w sumie i tak wszyscy byli zajęci rozmową. Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość- zaczął -Którą chcesz usłyszeć pierwszą?
-Uh, niech będzie ta zła- powiedziałam, a czyjeś ręce oplotły moje ciało
-Co się dzieje tato?- to Niall, złapałam go za dłoń, mocno ściskając, bojąc się tego co za chwilę usłyszę.
-Niestety przejrzałem z moimi ludźmi te papiery odnośnie domu dziecka, kilka razy i nie znaleźliśmy nic co mogłoby wam pomóc.- powiedział smutno, a ja poczułam się źle, ponieważ te małe dzieci zostaną przeniesione do innych placówek, a ja stracę pracę.
-Nie da się niczego zrobić?- spytał Niall, mocniej mnie ściskając. Czyżby jemu też zależało na losie tech dzieci?
-Cóż, to jest właśnie ta dobra wiadomość. Jak co roku, moja firma robi akcje charytatywną, co roku jest inny cel takiej akcji, a w tym roku chcę ją zrobić na rzecz domów dziecka- oznajmił dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. -Zebrane pieniądze chcę przeznaczyć między innymi na dom dziecka, w którym pracujesz.
-Naprawdę mógłby pan to zrobić?- wyrwałam się z uścisku Nialla, by móc uścisnąć tatę Nialla w podzięce za to co robi.
-To byłaby dla mnie przyjemność- uśmiechnął się. Nagle poczułam coś dziwnego w brzuchu, wszystko co jadłam wcześniej podeszło mi do gardła, a na dodatek zakręciło mi się w głowie. Nie mówiąc nic, pobiegłam do toalety, nachyliłam się nad muszlą toaletową i zwróciłam wszystko co miałam w żołądku.
-Wszystko w porządku?- do łazienki przybiegł szybko Niall i złapał za moje włosy, kiedy tylko zobaczył, że wymiotuję. Uspokoiłam się dopiero po kilku minutach, przemyłam buzię zimną wodą. Usiadłam na zimnych kafelkach, opierając głowę o ścianę. Głośno oddychałam, Niall siedział naprzeciwko mnie, trzymając mnie za ręce. Przez jakiś czas nie wiedziałam co się działo, on coś do mnie mówił, ale ja nie słyszałam jego głosu. Nagle zaczęło robić się coraz ciemniej, miałam mroczki przed oczami, a później nie było już nic. Tylko ciemność.
Napisze mi ktoś długaśny komentarz? <3
niedziela, 25 października 2015
9. Mecz
Dwa tygodnie później
wróciłam do domu. Niall miał mieć dziś ważny mecz, na którym nie mogło
mnie zabraknąć. Oczywiście pojawi się też rodzina Nialla i moi rodzice
wraz z Harrym i Alex. Bliźniaki mają zostać z rodzicami Alex, są jeszcze
za małe na tak huczne imprezy. Niall nic nie wie o tym, że jego rodzina
przyjeżdża do Anglii, na szczęście udało mi się załatwić bilety.
Wystarczyło powiedzieć mu, że chciałabym wziąć ze sobą znajomych.
-Kochanie, naprawdę
muszę już iść. Jak nie wyjdę w tym momencie to spóźnię się na trening
przed meczem- ja i Niall leżeliśmy w moim łóżku, przytulając się. Przez
te dwa tygodnie stęskniłam się za nim i chciałam mieć go tylko dla
siebie. -Obiecuję ci, że po meczu jestem cały twój- pocałował mnie w
czoło i wstał z łóżka by ubrać bokserki, które leżały gdzieś na
podłodze. Możecie się domyślać co robiliśmy przedtem.
-Jeżeli wygracie-
mruknęłam zakrywając kołdrą swoje piersi, było mi bardzo zimno. Niall
uniósł jedną brew, po czym ponownie wskoczył na łóżko by zawisnąć nade
mną.
-Co to ma znaczyć?- spytał
-Cóż... Jeżeli wygracie,
a ty strzelisz chociaż jednego gola to potem będziesz mógł zaliczyć
inną bramkę- odpowiedziałam "przez przypadek" przejeżdżając ręką po jego
penisie. -Do zobaczenia później, kochanie- cmoknęłam go w usta, zanim
zdążył coś powiedzieć, po czym wyszłam spod kołdry by założyć moje
koronkowe majtki i czarny stanik. Niall pożegnał się ze mną i wyszedł
uśmiechnięty, zapewniając, że mogę się już przygotować na najlepszą noc w
moim życiu.
*~*
Za piętnaście minut
ląduje rodzina Nialla, a ja muszę pojechać po nich na lotnisko.
Krzyknęłam chłopcom, że wychodzę po czym zamknęłam drzwi wejściowe i
udałam się do mojego samochodu.
Kiedy dojechałam na
lotnisko, okazało się , że samolot z Irlandii właśnie wylądował, więc
czekałam tylko krótką chwilę zanim zobaczyłam uśmiechniętą mamę Nialla,
która szła z Gregiem, Denise i małym Theo, cóż taki mały już nie był.
Przywitałam się z wszystkimi, pytając przy okazji jak minął lot, a
następnie udaliśmy się na parking, gdzie zaparkowałam mój samochód.
Pojechaliśmy do hotelu,
gdzie mieli zarezerwowane pokoje na te kilka dni, tam przygotowali się
na mecz, a kiedy Maura wyszła jako ostatnia z łazienki, mogliśmy
pojechać na stadion.
Na parkingu spotkaliśmy
się z Harrym i Alex oraz moimi rodzicami. Maura i reszta pogratulowała
im maluszków, oboje nie mogli przestać pokazywać ich zdjęć na telefonie.
W końcu weszliśmy na stadion. Mieliśmy miejsca przy samym wejściu dla
piłkarzy. Niall nie miał pojęcia o tym, że razem ze mną jest jego mama i
Greg, Denise i Theo, a także moi rodzice i Harry z Alex. Gdy prowadzący
zapowiedział, że za chwilę na stadion wejdą gracze Chelsea, wszyscy
wstaliśmy i czekaliśmy aż piłkarze wybiegną na murawę.
Niall o mało się nie
wywrócił gdy zobaczył mnie wraz z jego rodziną i moją. Kiedy nas
zauważył, zaczął do nas machać i uśmiechać się. Był szczęśliwy, a ja to
kochałam.
*~*
W pierwszych dziesięciu
minutach Niall zdobył dwie bramki dla swojej drużyny, cały stadion
wiwatował i cieszył się. Jednak euforia długo nie trwała bo pod koniec
pierwszej połowy, przeciwna drużyna dogoniła, a nawet wyprzedziła o
jeden punkt Chelsea, do tego Niall został sfaulowany.
W przerwie między
pierwszą, a drugą połową meczu podszedł do nas jeden z ochroniarzy i
poprosił abyśmy poszli za nim. Poszłam ja, mama Nialla i jego brat wraz z
żoną i Theo, moi rodzice stwierdzili, że zostaną z Harrym i Alex na
trybunach. Okazało się, że to Niall przysłał ochroniarza. Kiedy nas
zobaczył od razu się uśmiechnął i podbiegł do nas by się przywitać.
-Tęskniłem za wami- oznajmił, przytulając swoją mamę. -Jak się tu znaleźliście?- spytał
-Emily zadzwoniła do
mnie dwa tygodnie temu i powiedziała, że chce ci zrobić niespodziankę-
wytłumaczyła pani Maura. Niall, słysząc to jeszcze bardziej się
uśmiechnął i podszedł do mnie, by złożyć pocałunek na moich ustach.
-Kocham Cię- szepnął,
chciałam mu odpowiedzieć, ale nagle podbiegł jego trener, oznajmiając,
że za chwilę muszą wyjść na boisko. -Po meczu zabieram was na kolacje do
restauracji, a teraz muszę już biec, cieszę się, że tu ze mną
jesteście, do zobaczenia później- pomachał nam odbiegając. Krzyknęliśmy
jeszcze "powodzenia" zanim zniknął za drzwiami do szatni, a potem
wróciliśmy na swoje miejsca.
*~*
Mecz ostatecznie
zakończył się wygraną 4-2 dla Chelsea. Cały stadion huczał z radości,
nawet Theo, który miał na sobie te specjalne słuchawki, zaczął płakać bo
było bardzo głośno. Na murawę wbiegli dziennikarze i zaczęli wypytywać
piłkarzy o różne rzeczy. Na boisko wbiegł też prowadzący, ponieważ
mogliśmy usłyszeć co mówi na całym stadionie.
-Niall, jesteś bohaterem
dzisiejszego meczu, a dopiero zacząłeś grać w tym klubie, opowiedz nam
jak się teraz czujesz?- mężczyzna przyłożył mikrofon do ust Nialla i
tak, jak wszyscy kibice, czekał aż odpowie na pytanie.
-Cóż, to co się teraz
dzieje w mojej głowie jest nie do opisania. To jest szalone! Ale myślę,
że to wszystko dzięki mojej najwspanialszej dziewczynie Emily i mojej
rodzinie i bliskim. Są tu dziś by mnie wspierać i zawsze są obok mnie-
dokończył, a ja czułam takie przyjemne ciepło w sercu.
-Zawsze będę- szepnęłam bardziej sama do siebie.
-To wspaniałe co mówisz,
może zaprosisz ich tu do nas, myślę, że chcieliby ci teraz
pogratulować- zaproponował, a mi odeszła krew z twarzy, miałabym wyjść
tam teraz na środek boiska, żeby każdy mógł mnie zobaczyć? To nie
wykonalne. Ale dla Nialla... Mogłabym zrobić wyjątek.
-Och tak! Byłoby
niesamowicie, pójdę po nich- powiedział Niall, po czym zaczął biec w
naszą stronę. Jeden z ochroniarzy otwarło bramkę byśmy mogli wyjść.
Najpierw poszedł Greg z Denise i Theo, potem mama Nialla, a po niej
dopiero ja. Za mną szli moi rodzice oraz Harry z Alex, ale szłam tak
wolno, że w pewnej chwili mnie wyprzedzili by móc uścisnąć Nialla.
Wszyscy wykonywali grupowy uścisk, a ja stałam dwa metry dalej i
przyglądałam im się. Wszyscy mówili jacy są dumni z Nialla i gratulowali
mu. Po chwili wszyscy się od niego odsunęli, a Niall podniósł na mnie
wzrok. Wszyscy odeszli na bok, ponieważ ten sam mężczyzna co
zaproponował żebyśmy weszli na murawę, chciał o coś ich spytać. A ja
stałam tak na przeciwko Nialla i wpatrywałam się w niego a on we mnie.
-Nie chcesz się
przytulić?- spytał rozkładając ręce, nie czekałam dłużej tylko wpadłam w
jego ramiona wtulając głowę w jego spoconą koszulkę, co nie było zbyt
fajne.
-Jestem z ciebie taka
dumna- zaczęłam -Ale śmierdzisz, idź się umyj- odparłam odsuwając się od
niego, przez co Niall zaczął udawać obrażonego. Musiałam coś z tym
zrobić, więc wskoczyłam na niego i zaczęłam całować. Niall w odpowiednim
momencie złapał mnie, a ja oplotłam nogi wokół jego pasa by nie spaść.
Nie obchodziło mnie to, że tysiące ludzi się na nas patrzy. Liczył się
tylko Niall i ja.Nie wiem, czy jeszcze jest sens tu to pisać, skoro czytają to tylko 2 osoby :/
sobota, 24 października 2015
8. Gazeta
Następnego dnia po
wymeldowaniu się z hotelu, pojechaliśmy do sklepu po prezent dla Alex i
maluchów. Niall obiecał, że pojedzie ze mną do szpitala by ostatni raz
zobaczyć się z Harrym, Alex i ich dziećmi, oraz żeby pożegnać się z
nimi. Wcześniej ustaliłam z moim bratem, że mogę zostać u nich na jakiś
czas, ponieważ Alex i tak zostanie na parę dni w szpitalu, a on chodzi
do pracy, a później przyjeżdża do swojej narzeczonej, więc nie ma czasu
pojechać do domu i posprzątać. Chciałam im pomóc tak bardzo jak tylko
potrafiłam.
Z koszem pełnym owoców,
dwoma pluszakami i balonami udaliśmy się do szpitala. Harry wysłał mi
SMS-a z piętrem i numerem pokoju, w którym znajdowała się teraz Alex i
dzieci. Nie było tak trudno znaleźć ten pokój. Po zapukaniu w drzwi,
weszliśmy do środka.
-Jak się ma nasza świeżo upieczona mama?- spytałam, przytulając Alex.
-Nie mogę nacieszyć się
moimi maluszkami- zaśmiała się -Harry powinien zaraz przyjść, poszedł
porozmawiać z położną- wytłumaczyła, a my skinęliśmy głowami. Niall w
międzyczasie wręczył Alex kosz z owocami, a balony przywiązaliśmy do
łóżka.
Byłam w trakcie rozmawiania z Alex o ich ślubie, który miał się za niedługo odbyć,gdy do środka wszedł Harry z moimi rodzicami.
-Mama, tata!- uśmiechnęłam się i wpadłam w ich ramiona. -Tęskniłam za wami- szepnęłam
-My za tobą też skarbie-
tata poklepał mnie po plecach. Kiedy się od nich odsunęłam zaczęli się
witać z Niallem, mówiąc, że dobrze jest go widzieć. Tata nawet wspomniał
o jego ostatnim meczu, który podobno oglądał na swoim laptopie.Mama nie
mogła przestać rozmawiać o jej nowo narodzonych wnukach.
-Jestem taka szczęśliwa- przytuliła Alex -Czujesz się dobrze? Potrzebujesz czegoś?- zaczęła wypatrywać
-Nie, dziękuję- uśmiechnęła się Alex.
-Cóż...- tym razem
odezwał się Niall -Przepraszam was, ale muszę już wracać do Londynu, za
niedługo mamy ważny mecz i musimy się do niego przygotować. Może
chcielibyście przyjść? Mogę załatwić wam bilety na najlepszych
miejscach- zaproponował Niall, mój tata od razu zapewnił, że chętnie się
wybierze na ten mecz. Niall pożegnał się ze wszystkimi, przepraszając
za zaistniałą sytuacje.
-Odprowadzę cię- zaproponowałam, ubierając kurtkę -Zaraz wrócę- oznajmiłam rodzinie i razem wyszliśmy z sali.
*~*
-Naprawdę muszę już
jechać- powiedział ze smutkiem Niall opierając swoje czoło o moje. Nie
mogliśmy się od siebie oderwać, przez cały czas całowaliśmy się,
opierając się o samochód Nialla.
-Będę za tobą tęsknić- przytuliłam się do niego. -Chcę jechać z tobą- mruknęłam, wtulając twarz w jego bluzę.
-Nie możesz- zaśmiał się
-Musisz zostać z rodziną, z naszymi chrześniakami, opowiadaj im jaki
ich wujek jest przystojny i dobry w łóżku- mówił z uśmiechem na ustach.
-Myślę, że są jeszcze za
młode na erotyczne opowieści, zostawmy to Harremu- zaśmiałam się, ale
mój uśmiech zniknął kiedy zdałam sobie sprawę, że on już naprawę musi
jechać. -Zadzwoń do mnie jak będziesz na miejscu- poprosiłam.
-Obiecuję, kocham Cię- ostatni raz pocałował mnie w usta, po czym wsiadł do samochodu i machając mi, odjechał.
*~*
Po południu pojechałam
autobusem do domu Alex i Harrego. Alex była zmęczona więc wszyscy oprócz
Harrego wyszliśmy ze szpitala żeby jej nie męczyć. Mama i tata mówili
jak cieszą się, że ja i Niall pogodziliśmy się i znów jesteśmy razem.
Od przystanku do domu
Harrego i Alex było trochę daleko, przechodziłam obok sklepu, więc
postanowiłam zrobić jakieś małe zakupy, bo nie wiem czy oni mają coś w
swojej lodówce.
Przechodząc obok stoiska
z gazetami jedna z nich zwróciła moją uwagę. Na pierwszej stronie było
moje i Nialla zdjęcie, a w sumie trzy zdjęcia. Te same co robiliśmy
sobie jedząc wspólnie frytkę w samochodzie. To dziwnie, bo nie dodawałam
tego zdjęcia na swojego instagrama. Wzięłam gazetę do ręki i zaczęłam
ją czytać.
A więc to Niall dodał to zdjęcie. Odłożyłam gazetę z powrotem na półkę i udałam się do kasy.
Kiedy wyszłam ze sklepu mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo- powiedziałam, gdy odebrałam połączenie.
-Cześć kochanie-
usłyszałam głos Nialla po drugiej stronie, uśmiechnęłam się sama do
siebie. -Właśnie dojechałem i zaraz jadę na trening- w tle było słychać
jak zamyka drzwi. Porozmawialiśmy przez chwilę, a kiedy doszłam do domu
Harrego, pożegnaliśmy się, przypomniałam sobie, że muszę zadzwonić
jeszcze do mamy Nialla.
-Tak słucham?- usłyszałam głos pani Maury, gdy odebrała.
-Dzień dobry, tu Emily, pamięta mnie pani?- spytałam
-Och Emily, jak dobrze
cię słyszeć, co u ciebie? Cieszę się, że ty i Niall znów jesteście
razem- uśmiechałam się słuchając jej ucieszonego głosu.
-U mnie wszystko w
porządku, dziękuję. Wczoraj narzeczona mojego brata urodziła bliźniaki,
Emmę i Noah. Ale dzwonię do pani, ponieważ Niall ma za dwa tygodnie
ważny mecz, mówił mi, że tęskni za panią i resztą rodziny, więc
pomyślałam żeby zrobić mu niespodziankę. Czy moglibyście przyjechać na
ten mecz? To dla niego bardzo ważne- wytłumaczyłam.
-Oczywiście, że tak!-
odparła ucieszona, na co ja się uśmiechnęłam. -Chcieliśmy przyjechać do
Nialla ostatnio, ale ciągle był zajęty treningami.
-To świetnie! Załatwię
dla was bilety na mecz, tylko musi i pani powiedzieć ile osób w sumie
będzie- powiedziałam. Rozmawiałyśmy jeszcze przez około 15 minut,
opowiadając sobie co się u nas działo przez ostatnie miesiące, po czym
zakończyłyśmy rozmowę. Nie mogę się doczekać, kiedy zrobimy Niallowi
niespodziankę.
Jest mi tak
przykro.... Zawaliłam po całości i nie zdziwię się jak zaczniecie pisać
jak okropna jestem. Nie potrafiłam nic napisać przez te miesiące...
Kiedy tylko wchodziłam na wattpada żeby napisać nowy rozdział od razu
wyłączałam go bo nie miałam siły by nawet wystukać kilka słów. Po za tym
technikum mnie dobija... Mam już dwie 1 z polaka i nic więcej, jak
dalej tak pójdzie, to będę mieć zagrożenie... Przepraszam was
piątek, 28 sierpnia 2015
7. Szpital
Jakiś czas później byliśmy już na miejscu, Niall zaparkował samochód na parkingu przy szpitalu. Nagle przypomniałam sobie, że nie mamy żadnego prezentu dla dziecka i nowo upieczonej mamy.
-Nie myśl teraz o tym, załatwimy to gdy będziemy już znali płeć- powiedział Niall, łapiąc mnie za rękę, gdy byliśmy już przed wielkimi drzwiami szpitala. W recepcji spytałam pielęgniarkę gdzie znajduje się porodówka. Miło odpowiedziała, że jest ona na 3 piętrze, podziękowaliśmy jej i poszliśmy w stronę wind.
Na korytarzu nie było dużo ludzi, jedynie jakiś facet, który prawdopodobnie czekał na swoją dziewczynę czy żonę oraz dwie starsze panie, które pewnie mają zostać babciami. Na końcu korytarza zauważyłam rodziców Alex. Poznaliśmy się gdy moi rodzice zaprosili ich by poznać się lepiej, bo w końcu ich dzieci planują wspólną przyszłość.
-Emily! Jak dobrze cię widzieć- oznajmiła uradowana pani Shay.
-Dobry wieczór- przytuliłam ją, po czym przywitałam się z panem Shay. -Poród nadal trwa?- spytałam, a Hannah pokiwała głową.
-Przyjechaliśmy z Erykiem w odwiedziny na jeden dzień, a kiedy zaczęliśmy jeść obiad, Alex odeszły wody- opowiedziała, po czym spojrzała podejrzanie na Nialla, a później znów na mnie.
-Och no tak- złapałam się za głowę, przypominając sobie, że oni nie znają Nialla. -To jest Niall Horan, mój um... chłopak i najlepszy przyjaciel Harrego- nie wiedziałam czy mogłam go nazwać moim chłopakiem. Co prawda, wyznaliśmy sobie miłość, ale Niall nie pytał mnie oficjalne czy zostanę jego dziewczyną. -Niall, to jest Hannah i Eryk Shay rodzice Alex- przedstawiłam ich sobie. Niall uścisnął ich dłonie uśmiechając się ciepło. Pani Shay chciała coś powiedzieć, ale drzwi od sali się otworzyły, a na korytarz wszedł Harry ze łzami na policzkach, ale także wielkim uśmiechem.
-To bliźniaki- szepnął, przecierając oczy chusteczką. -Dziewczynka i chłopiec- wziął głęboki oddech i usiadł na jednym z krzesełek.
-Co z Alex?- spytała Hannah
-Jest zmęczona, w końcu trochę tu siedzimy- zaśmiał się nerwowo -Za godzinę będą ją i dzieci przenosić na oddział poporodowy. Teraz robią jakieś badania- oznajmił i w tym samym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Możecie wejść przywitać nowych członków rodziny- uśmiechnął się do nas, przepuszczając w drzwiach. Jako pierwsza weszła mama Alex, potem ja, a na końcu pan Shay, Niall i Harry.
Alex trzymała po obu stronach niemowlaki. Ja i Niall stanęliśmy po jednej stronie łóżka, a jej rodzice po drugiej. Harry usiadł na łóżku obok niej i objął ją ramieniem, głaskając jedną ręką główkę swojemu dziecku.
-Jak się czujesz?- jako pierwsza się odezwałam
-Wszystko mnie boli- odpowiedziała, nie odrywając wzroku od swoich dzieci. Pani Shay spytała o imiona dla bliźniaków. -To będzie Emma- uniosła lekko do góry dziecko, które trzymała w lewej ręce. Emma miała ściśnięte piąstki i trzymała je przy buzi, a jej oczka były zamknięte. -A to Noah- Noah miał otwarte oczka i chyba próbował się do nas uśmiechnąć.
-Chcielibyśmy was poprosić abyście zostali ich rodzicami chrzestnymi- Harry zwrócił się do mnie i Nialla.
-Obojgu?- spytał lekko zdziwiony Niall
-Oczywiście jeśli tylko chcecie- sprostował mój brat. -Przemyślcie to i nam powiecie.
W sali posiedzieliśmy jeszcze tylko chwilę, bo Alex miała nakarmić piersią dzieci. Ja i Niall pożegnaliśmy się z wszystkimi, zapewniając ich, że przyjedziemy jutro, a potem wyszliśmy na korytarz.
-Emily, czekaj!- Harry krzyknął za nami, gdy byliśmy już przy windzie.
-Zaczekam na ciebie w aucie- powiedział Niall, całując mnie w policzek. Z Harrym czekaliśmy aż winda się zamknie więc będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
-Nie wiedziałem, że ty i Niall znów jesteście razem- poczułam jak moje policzki zmieniają kolor na czerwony. -Ale to nie jest to o czym chciałem pogadać... Dziękuję, że przyjechałaś tak szybko, rodzice będą tu dopiero jutro rano- przytulił mnie
-Chciałam jak najszybciej poznać moich chrześniaków- zaśmiałam się -Jestem z ciebie dumna Harry- szepnęłam wtulając twarz w jego podkoszulkę -Będziesz wspaniałym ojcem- zapewniłam i odsunęłam się od niego by wcisnąć guzik na windę. -Muszę już iść, przyjedziemy jutro rano- pożegnaliśmy się, po czym wsiadłam do windy, ostatni raz machając mojemu bratu, zanim drzwi się zatrzasnęły, a winda zjechała na dół.
*~*
Niall przez całą drogę do hotelu siedział cicho, nawet na mnie nie spojrzał gdy wsiadłam do samochodu.
-Niall, czy wszystko w porządku?- spytałam, kiedy weszliśmy już do naszego pokoju hotelowego.
-Kiedy rozmawiałaś z Harrym, dostałem telefon od mojego trenera... Przepraszam, ale będę musiał jutro wrócić do Londynu, za dwa tygodnie mamy bardzo ważny mecz i musimy zwiększyć liczbę treningów- wytłumaczył, sadzając mnie na swoich kolanach. Przez ten czas zapomniałam, że Niall jest piłkarzem, byłam tak zajęta myśleniem o innych rzeczach, że umknęło mi to. Oczywiście nie mogłam mu kazać zostać, to jego praca, którą kocha i marzył o niej, nie mogę stać na drodze do spełniania jego marzeń.
-Rozumiem- uśmiechnęłam się do niego, łapiąc jego twarz w moje niezbyt duże dłonie. -Przeniosę się na ten czas do Harrego. Kocham Cię- musnęłam jego usta, Niall chciał pogłębić pocałunek, ale wtedy przypomniałam sobie, że muszę zapytać go o coś jeszcze. -Niall, kiedy Harry zapytał nas o to czy chcemy zostać chrzestnymi bliźniaków, nie za bardzo wyglądałeś na ucieszonego, nie chcesz być ich ojcem chrzestnym? Jeśli nie, to po prostu powiedz, przecież nikt nie będzie ci miał tego za złe- Niall westchnął i schował głowę między moją głową a szyją.
-Chcę... Naprawdę bardzo chcę zostać ich ojcem chrzestnym, tylko będąc tam, przypomniałem sobie o Theo, dawno go nie widziałem tak samo jak Grega i mamy. Nie zrozum mnie źle, ale nie czuję się dobrze spędzając większość czasu z ludźmi, którzy nie są moją rodziną. Czuję się jakbym stawiał obcych wyżej niż swoją własną rodzinę- wytłumaczył i nagle do mnie dotarło, że Niall musi naprawdę tęsknić za swoją rodziną. Ale czy on właśnie przyznał, że jestem dla niego obcą osobą?
-Jestem dla ciebie obca?- spytałam, schodząc z jego kolan, mój głos powoli się łamał.
-Co? Nie! Nie miałem tego na myśli... Kochanie, proszę jesteś moją dziewczyną i kocham cię, mówiąc o obcych nie miałem na myśli ciebie- zaczął się tłumaczyć
-Nie jestem twoją dziewczyną... Nawet mnie nie prosiłeś o to żebym nią została- odwróciłam się do niego plecami, a twarzą do wielkiego okna, przez które można było zobaczyć lampy oświecające drogi.
-Przecież przedstawiłaś mnie w szpitalu jako swojego chłopaka- zauważył, kładąc ręce na moich biodrach. Przez jakiś czas nie odpowiadałam mu, tylko wpatrywałam się w jadące samochody. -Przepraszam... Nie bądź już zła- poprosił, a ja w końcu odwróciłam się do niego i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. -Kocham Cię- mruknął, po czym podniósł mnie do góry i położył na łóżku, gdzie przeszliśmy do poważniejszych rzeczy.
*~*
Kiedy Niall usnął jakiś czas po naszej łóżkowej przygodzie, skorzystałam z okazji i wyszłam z łóżka nago. Sprawdziłam kieszenie jego spodni by znaleźć telefon chłopaka, ale niestety nie było go tam. Telefon znajdował się w jego bluzie. Odblokowałam go i zaczęłam szukać w kontaktach jego mamy, kiedy znalazłam, przepisałam numer do swojego telefonu i zapisałam w swoich kontaktach. Miałam zamiar zrobić niespodziankę dla Nialla, jeżeli oczywiście uda mi się ją zorganizować. Niall poruszył się niebezpiecznie gwałtownie, przez co myślałam, że się budzi. Dlatego odłożyłam telefony tam gdzie były i szybko wróciłam do łóżka.
Proszę o komentarze <3
-Nie myśl teraz o tym, załatwimy to gdy będziemy już znali płeć- powiedział Niall, łapiąc mnie za rękę, gdy byliśmy już przed wielkimi drzwiami szpitala. W recepcji spytałam pielęgniarkę gdzie znajduje się porodówka. Miło odpowiedziała, że jest ona na 3 piętrze, podziękowaliśmy jej i poszliśmy w stronę wind.
Na korytarzu nie było dużo ludzi, jedynie jakiś facet, który prawdopodobnie czekał na swoją dziewczynę czy żonę oraz dwie starsze panie, które pewnie mają zostać babciami. Na końcu korytarza zauważyłam rodziców Alex. Poznaliśmy się gdy moi rodzice zaprosili ich by poznać się lepiej, bo w końcu ich dzieci planują wspólną przyszłość.
-Emily! Jak dobrze cię widzieć- oznajmiła uradowana pani Shay.
-Dobry wieczór- przytuliłam ją, po czym przywitałam się z panem Shay. -Poród nadal trwa?- spytałam, a Hannah pokiwała głową.
-Przyjechaliśmy z Erykiem w odwiedziny na jeden dzień, a kiedy zaczęliśmy jeść obiad, Alex odeszły wody- opowiedziała, po czym spojrzała podejrzanie na Nialla, a później znów na mnie.
-Och no tak- złapałam się za głowę, przypominając sobie, że oni nie znają Nialla. -To jest Niall Horan, mój um... chłopak i najlepszy przyjaciel Harrego- nie wiedziałam czy mogłam go nazwać moim chłopakiem. Co prawda, wyznaliśmy sobie miłość, ale Niall nie pytał mnie oficjalne czy zostanę jego dziewczyną. -Niall, to jest Hannah i Eryk Shay rodzice Alex- przedstawiłam ich sobie. Niall uścisnął ich dłonie uśmiechając się ciepło. Pani Shay chciała coś powiedzieć, ale drzwi od sali się otworzyły, a na korytarz wszedł Harry ze łzami na policzkach, ale także wielkim uśmiechem.
-To bliźniaki- szepnął, przecierając oczy chusteczką. -Dziewczynka i chłopiec- wziął głęboki oddech i usiadł na jednym z krzesełek.
-Co z Alex?- spytała Hannah
-Jest zmęczona, w końcu trochę tu siedzimy- zaśmiał się nerwowo -Za godzinę będą ją i dzieci przenosić na oddział poporodowy. Teraz robią jakieś badania- oznajmił i w tym samym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Możecie wejść przywitać nowych członków rodziny- uśmiechnął się do nas, przepuszczając w drzwiach. Jako pierwsza weszła mama Alex, potem ja, a na końcu pan Shay, Niall i Harry.
Alex trzymała po obu stronach niemowlaki. Ja i Niall stanęliśmy po jednej stronie łóżka, a jej rodzice po drugiej. Harry usiadł na łóżku obok niej i objął ją ramieniem, głaskając jedną ręką główkę swojemu dziecku.
-Jak się czujesz?- jako pierwsza się odezwałam
-Wszystko mnie boli- odpowiedziała, nie odrywając wzroku od swoich dzieci. Pani Shay spytała o imiona dla bliźniaków. -To będzie Emma- uniosła lekko do góry dziecko, które trzymała w lewej ręce. Emma miała ściśnięte piąstki i trzymała je przy buzi, a jej oczka były zamknięte. -A to Noah- Noah miał otwarte oczka i chyba próbował się do nas uśmiechnąć.
-Chcielibyśmy was poprosić abyście zostali ich rodzicami chrzestnymi- Harry zwrócił się do mnie i Nialla.
-Obojgu?- spytał lekko zdziwiony Niall
-Oczywiście jeśli tylko chcecie- sprostował mój brat. -Przemyślcie to i nam powiecie.
W sali posiedzieliśmy jeszcze tylko chwilę, bo Alex miała nakarmić piersią dzieci. Ja i Niall pożegnaliśmy się z wszystkimi, zapewniając ich, że przyjedziemy jutro, a potem wyszliśmy na korytarz.
-Emily, czekaj!- Harry krzyknął za nami, gdy byliśmy już przy windzie.
-Zaczekam na ciebie w aucie- powiedział Niall, całując mnie w policzek. Z Harrym czekaliśmy aż winda się zamknie więc będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
-Nie wiedziałem, że ty i Niall znów jesteście razem- poczułam jak moje policzki zmieniają kolor na czerwony. -Ale to nie jest to o czym chciałem pogadać... Dziękuję, że przyjechałaś tak szybko, rodzice będą tu dopiero jutro rano- przytulił mnie
-Chciałam jak najszybciej poznać moich chrześniaków- zaśmiałam się -Jestem z ciebie dumna Harry- szepnęłam wtulając twarz w jego podkoszulkę -Będziesz wspaniałym ojcem- zapewniłam i odsunęłam się od niego by wcisnąć guzik na windę. -Muszę już iść, przyjedziemy jutro rano- pożegnaliśmy się, po czym wsiadłam do windy, ostatni raz machając mojemu bratu, zanim drzwi się zatrzasnęły, a winda zjechała na dół.
*~*
Niall przez całą drogę do hotelu siedział cicho, nawet na mnie nie spojrzał gdy wsiadłam do samochodu.
-Niall, czy wszystko w porządku?- spytałam, kiedy weszliśmy już do naszego pokoju hotelowego.
-Kiedy rozmawiałaś z Harrym, dostałem telefon od mojego trenera... Przepraszam, ale będę musiał jutro wrócić do Londynu, za dwa tygodnie mamy bardzo ważny mecz i musimy zwiększyć liczbę treningów- wytłumaczył, sadzając mnie na swoich kolanach. Przez ten czas zapomniałam, że Niall jest piłkarzem, byłam tak zajęta myśleniem o innych rzeczach, że umknęło mi to. Oczywiście nie mogłam mu kazać zostać, to jego praca, którą kocha i marzył o niej, nie mogę stać na drodze do spełniania jego marzeń.
-Rozumiem- uśmiechnęłam się do niego, łapiąc jego twarz w moje niezbyt duże dłonie. -Przeniosę się na ten czas do Harrego. Kocham Cię- musnęłam jego usta, Niall chciał pogłębić pocałunek, ale wtedy przypomniałam sobie, że muszę zapytać go o coś jeszcze. -Niall, kiedy Harry zapytał nas o to czy chcemy zostać chrzestnymi bliźniaków, nie za bardzo wyglądałeś na ucieszonego, nie chcesz być ich ojcem chrzestnym? Jeśli nie, to po prostu powiedz, przecież nikt nie będzie ci miał tego za złe- Niall westchnął i schował głowę między moją głową a szyją.
-Chcę... Naprawdę bardzo chcę zostać ich ojcem chrzestnym, tylko będąc tam, przypomniałem sobie o Theo, dawno go nie widziałem tak samo jak Grega i mamy. Nie zrozum mnie źle, ale nie czuję się dobrze spędzając większość czasu z ludźmi, którzy nie są moją rodziną. Czuję się jakbym stawiał obcych wyżej niż swoją własną rodzinę- wytłumaczył i nagle do mnie dotarło, że Niall musi naprawdę tęsknić za swoją rodziną. Ale czy on właśnie przyznał, że jestem dla niego obcą osobą?
-Jestem dla ciebie obca?- spytałam, schodząc z jego kolan, mój głos powoli się łamał.
-Co? Nie! Nie miałem tego na myśli... Kochanie, proszę jesteś moją dziewczyną i kocham cię, mówiąc o obcych nie miałem na myśli ciebie- zaczął się tłumaczyć
-Nie jestem twoją dziewczyną... Nawet mnie nie prosiłeś o to żebym nią została- odwróciłam się do niego plecami, a twarzą do wielkiego okna, przez które można było zobaczyć lampy oświecające drogi.
-Przecież przedstawiłaś mnie w szpitalu jako swojego chłopaka- zauważył, kładąc ręce na moich biodrach. Przez jakiś czas nie odpowiadałam mu, tylko wpatrywałam się w jadące samochody. -Przepraszam... Nie bądź już zła- poprosił, a ja w końcu odwróciłam się do niego i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. -Kocham Cię- mruknął, po czym podniósł mnie do góry i położył na łóżku, gdzie przeszliśmy do poważniejszych rzeczy.
*~*
Kiedy Niall usnął jakiś czas po naszej łóżkowej przygodzie, skorzystałam z okazji i wyszłam z łóżka nago. Sprawdziłam kieszenie jego spodni by znaleźć telefon chłopaka, ale niestety nie było go tam. Telefon znajdował się w jego bluzie. Odblokowałam go i zaczęłam szukać w kontaktach jego mamy, kiedy znalazłam, przepisałam numer do swojego telefonu i zapisałam w swoich kontaktach. Miałam zamiar zrobić niespodziankę dla Nialla, jeżeli oczywiście uda mi się ją zorganizować. Niall poruszył się niebezpiecznie gwałtownie, przez co myślałam, że się budzi. Dlatego odłożyłam telefony tam gdzie były i szybko wróciłam do łóżka.
Proszę o komentarze <3
czwartek, 6 sierpnia 2015
6. Frytka
-Witaj Emily- uśmiechnęła się, stojąc w drzwiach. Kate zmieniła się,
kiedyś miała długie brązowe włosy, a teraz są one jaśniejsze i krótsze
to połowę. Była ubrana w czarne rurki, bordową bluzę z kapturem, a na
nogach miała założone białe Converse.
-Co ty tu robisz? Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam?- zaczęłam ją wypytywać, naprawdę byłam zdziwiona, że tu była.
-Twoi rodzice mi powiedzieli- odparła -Chciałam tylko sprawdzić co u ciebie, tęskniłam i...- jej wypowiedź przerwał Niall, który przyszedł do przedpokoju.
-Wszystko w porządku?- spytał obejmując mnie od tyłu.
-Oh, Niall cieszę się, że jesteście razem- uśmiechnęła się -W każdym bądź razie, wracam dziś do Ameryki, byłam w Anglii tylko na tydzień. Wiesz poznałam kogoś i jestem teraz z nią szczęśliwa.
-Cóż, to świetnie- odpowiedziałam, ta sytuacja była bardzo niezręczna.
-Miło było mi was znowu zobaczyć. Cieszę się, że pokazałaś mu te prawdziwe papiery na ojcostwo, teraz muszę już iść, za jakiś czas mam samolot- oznajmiła, a ja przytuliłam ją na pożegnanie, w końcu to była moja przyjaciółka.
-Cieszę się, że ci się układa- mruknęłam, trzymając ją w objęciach. Potem pożegnaliśmy się, a ja zamknęłam drzwi. -To było dziwne i strasznie niezręczne- przyznałam, idąc w stronę salonu. Usiadłam na kanapie i chciałam już wziąć łyka z mojego kieliszka, gdy nagle spotkałam się ze złowrogim spojrzeniem Nialla. -Co?- spytałam
-Nie pokazywałaś mi żadnych papierów na ojcostwo- powiedział i skrzyżował ręce w piersi.
-Chciałam... Ale kiedy dojechałam na lotnisko, twój samolot właśnie startował- odłożyłam kieliszek na stoliku i wstałam z kanapy.
-Mogłaś wysłać pocztą, e-mailem, zadzwonić... Cokolwiek- odparł -Wiesz co ja przechodziłem przez te 6 miesięcy?!- krzyknął
-A wiesz jak ja się czułam, kiedy ani razu nie zadzwoniłeś, nie wysłałeś SMS-a i nie dawałeś znaków życia? Myślałam, że jednak było ci z nią dobrze i cieszyłeś się na myśl o dziecku!- ja także się uniosłam. Niall chciał coś powiedzieć, ale mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pokazywało się zdjęcie mojego brata. Czym prędzej odebrałam połączenie.
-Emily... Alex zaczęła rodzić- wstrzymałam na chwilę oddech, po chwili wypuściłam powietrze z płuc i od razu kazałam mojemu bratu podać adres szpitala, w którym się znajdują.
-Niall, jedziemy do Manchesteru- powiedziałam od razu po zakończeniu połączenia. Pobiegłam na górę i spakowałam do torebki jakieś ubrania i bieliznę, na pewno będę chciała zostać tam na jakiś czas, ponieważ chcę poznać nowego członka rodziny. Wpadłam jeszcze do łazienki i wrzuciłam do torebki kosmetyki i szczoteczkę do zębów. Zeszłam na dół, gdzie Niall czekał już na mnie ubrany w kurtkę i buty.
-Zatrzymamy się jeszcze u mnie okej? Chcę wziąć swoje rzeczy- oznajmił, na co ja tylko skinęłam głową. Gdy wyszliśmy z domu, zakluczyłam drzwi i wsiedliśmy do jego samochodu. Za cztery godziny będziemy dopiero na miejscu, co nie jest pocieszające. Na szczęście wzięłam sobie poduszkę i koc, więc będę mogła się przespać, a wtedy czas szybciej poleci.
Jakieś 15 minut później dojechaliśmy do wielkiego wieżowca, w którym mieszkał Niall. Blondyn powiedział żebym zaczekała na niego w samochodzie, a on wróci za parę minut. Skorzystałam z okazji i wyjęłam swój telefon by napisać wiadomość do chłopców, że jadę do Manchesteru, ponieważ Alex zaczęła rodzić, podobnego SMS-a wysłałam do mamy, w końcu ona też powinna o tym wiedzieć, a nie mam pojęcia, czy Harry do niej dzwonił. Chwilę później dowiedziałam się, że Harry już im powiedział i właśnie są na lotnisku by być z nami jak najszybciej.
Kiedy Niall wrócił do samochodu, wrzucił swoją torbę sportową na siedzenia z tyłu, a następnie wsiadł do przodu na miejsce kierowcy i odpalił samochód.
-Jeśli chcesz, możesz się przespać, obudzę cię jak dojedziemy- zaproponował, kładąc swoją dłoń na moim udzie, ściskając go. Złapałam go za dłoń i splotłam nasze palce, uśmiechając się do siebie.
*~*
Nie wiem jak długo spałam, ale kiedy się obudziłam samochód nie jechał, w środku byłam sama. Podniosłam się i rozglądnęłam dookoła. Staliśmy na parkingu obok McDonalda. Pewnie Niall zgłodniał, albo poszedł po kawę. Odpięłam pasy i wyszłam z auta, rozprostować nogi. Kilka minut później z budynku wyszedł Niall z torbą jedzenia. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się do mnie i pocałował w czoło.
-Jeszcze godzina do Manchesteru- oznajmił i otworzył mi drzwi bym z powrotem wsiadła do samochodu -Kupiłem ci dużego szejka czekoladowego, ponieważ wiem, że je uwielbiasz, duże frytki i tortille- wyjął wszystko z torby i podał mi. Prawda była taka, że byłam strasznie głodna, mogłabym zjeść wszystko w tym momencie. Niall postanowił, że jak zjemy, to dopiero ruszymy dalej w drogę, dlatego skorzystałam i usiadłam blondynowi na kolanach.
-Przepraszam... Nie chce się już więcej kłócić- mruknęłam wtulając się w jego klatkę piersiową.
-Jest okej... W końcu nie możemy cofnąć się do przeszłości... Mimo to moje uczucia do ciebie nigdy się nie zmieniły. Kocham cię- powiedział, po czym złączył nasze ustaw jedność.
-Kocham Cię- uśmiechnęłam się do niego, gdy przestaliśmy się całować. Siedziałam na jego kolanach i razem jedliśmy nasz posiłek. Nagle przypomniała mi się akcja z lasu w Bolney, gdzie ja i Niall uprawialiśmy seks na siedzeniach z tyłu, to ten sam samochód, którym teraz jedziemy. Zaśmiałam się na to wspomnienie, co Niall zauważył i od razu zaczął mnie wypytywać czemu się śmieje.
-Przypomniało mi się jak kilka miesięcy temu uprawialiśmy seks na tyle samochodu w lesie- wytłumaczyłam powód mojego zaśmiania się.
-Wiesz, jeśli chcesz możemy to powtórzyć, tylko nie na parkingu- powiedział i wziął gryza cheeseburgera, po czym popił to swoim szejkiem waniliowym.
-Teraz pragnę poznać syna, lub córkę mojego brata- wzięłam łyka mojego szejka, a następnie sięgnęłam ręką po mój telefon. Chciałam zrobić nam zdjęcie, więc włączyłam aparat i ustawiłam na przednią kamerkę. Niall wziął frytkę z pudełka i włożył jeden koniec do ust, a mi kazał złapać ustami drugi koniec. Blondyn wziął ode mnie telefon i zaczął robić zdjęcia, z każdym kolejnym zjadał kawałek frytka, aż w końcu dotarł do moich ust.
-Smacznie- skomentował, a ja się zaśmiałam i zabrałam mu mój telefon. Kiedy już zjedliśmy nasz posiłek, zeszłam z kolan Nialla i wróciłam na swoje miejsce. Blondyn odpalił samochód i ruszyliśmy ponownie w drogę.
Chcę wszystkich przeprosić za to, że rozdziały są dodawane w takim długim odstępie czasu. I chcę też podziękować za to, że czekacie. Oraz chcę was poprosić, abyście zostawili komentarz pod tym rozdziałem <3
Pytanie, na które chcę znać waszą odpowiedź to: Wolicie, żeby Harry miał syna, czy córkę i jak chcielibyście żeby dziecko się nazywało.
Kocham was <3
Przy okazji, chciałam was zaprosić na mojego Wattpada, na którym znajduje się ta i inne historie także o Niallu :)tu macie LINK
-Co ty tu robisz? Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam?- zaczęłam ją wypytywać, naprawdę byłam zdziwiona, że tu była.
-Twoi rodzice mi powiedzieli- odparła -Chciałam tylko sprawdzić co u ciebie, tęskniłam i...- jej wypowiedź przerwał Niall, który przyszedł do przedpokoju.
-Wszystko w porządku?- spytał obejmując mnie od tyłu.
-Oh, Niall cieszę się, że jesteście razem- uśmiechnęła się -W każdym bądź razie, wracam dziś do Ameryki, byłam w Anglii tylko na tydzień. Wiesz poznałam kogoś i jestem teraz z nią szczęśliwa.
-Cóż, to świetnie- odpowiedziałam, ta sytuacja była bardzo niezręczna.
-Miło było mi was znowu zobaczyć. Cieszę się, że pokazałaś mu te prawdziwe papiery na ojcostwo, teraz muszę już iść, za jakiś czas mam samolot- oznajmiła, a ja przytuliłam ją na pożegnanie, w końcu to była moja przyjaciółka.
-Cieszę się, że ci się układa- mruknęłam, trzymając ją w objęciach. Potem pożegnaliśmy się, a ja zamknęłam drzwi. -To było dziwne i strasznie niezręczne- przyznałam, idąc w stronę salonu. Usiadłam na kanapie i chciałam już wziąć łyka z mojego kieliszka, gdy nagle spotkałam się ze złowrogim spojrzeniem Nialla. -Co?- spytałam
-Nie pokazywałaś mi żadnych papierów na ojcostwo- powiedział i skrzyżował ręce w piersi.
-Chciałam... Ale kiedy dojechałam na lotnisko, twój samolot właśnie startował- odłożyłam kieliszek na stoliku i wstałam z kanapy.
-Mogłaś wysłać pocztą, e-mailem, zadzwonić... Cokolwiek- odparł -Wiesz co ja przechodziłem przez te 6 miesięcy?!- krzyknął
-A wiesz jak ja się czułam, kiedy ani razu nie zadzwoniłeś, nie wysłałeś SMS-a i nie dawałeś znaków życia? Myślałam, że jednak było ci z nią dobrze i cieszyłeś się na myśl o dziecku!- ja także się uniosłam. Niall chciał coś powiedzieć, ale mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pokazywało się zdjęcie mojego brata. Czym prędzej odebrałam połączenie.
-Emily... Alex zaczęła rodzić- wstrzymałam na chwilę oddech, po chwili wypuściłam powietrze z płuc i od razu kazałam mojemu bratu podać adres szpitala, w którym się znajdują.
-Niall, jedziemy do Manchesteru- powiedziałam od razu po zakończeniu połączenia. Pobiegłam na górę i spakowałam do torebki jakieś ubrania i bieliznę, na pewno będę chciała zostać tam na jakiś czas, ponieważ chcę poznać nowego członka rodziny. Wpadłam jeszcze do łazienki i wrzuciłam do torebki kosmetyki i szczoteczkę do zębów. Zeszłam na dół, gdzie Niall czekał już na mnie ubrany w kurtkę i buty.
-Zatrzymamy się jeszcze u mnie okej? Chcę wziąć swoje rzeczy- oznajmił, na co ja tylko skinęłam głową. Gdy wyszliśmy z domu, zakluczyłam drzwi i wsiedliśmy do jego samochodu. Za cztery godziny będziemy dopiero na miejscu, co nie jest pocieszające. Na szczęście wzięłam sobie poduszkę i koc, więc będę mogła się przespać, a wtedy czas szybciej poleci.
Jakieś 15 minut później dojechaliśmy do wielkiego wieżowca, w którym mieszkał Niall. Blondyn powiedział żebym zaczekała na niego w samochodzie, a on wróci za parę minut. Skorzystałam z okazji i wyjęłam swój telefon by napisać wiadomość do chłopców, że jadę do Manchesteru, ponieważ Alex zaczęła rodzić, podobnego SMS-a wysłałam do mamy, w końcu ona też powinna o tym wiedzieć, a nie mam pojęcia, czy Harry do niej dzwonił. Chwilę później dowiedziałam się, że Harry już im powiedział i właśnie są na lotnisku by być z nami jak najszybciej.
Kiedy Niall wrócił do samochodu, wrzucił swoją torbę sportową na siedzenia z tyłu, a następnie wsiadł do przodu na miejsce kierowcy i odpalił samochód.
-Jeśli chcesz, możesz się przespać, obudzę cię jak dojedziemy- zaproponował, kładąc swoją dłoń na moim udzie, ściskając go. Złapałam go za dłoń i splotłam nasze palce, uśmiechając się do siebie.
*~*
Nie wiem jak długo spałam, ale kiedy się obudziłam samochód nie jechał, w środku byłam sama. Podniosłam się i rozglądnęłam dookoła. Staliśmy na parkingu obok McDonalda. Pewnie Niall zgłodniał, albo poszedł po kawę. Odpięłam pasy i wyszłam z auta, rozprostować nogi. Kilka minut później z budynku wyszedł Niall z torbą jedzenia. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się do mnie i pocałował w czoło.
-Jeszcze godzina do Manchesteru- oznajmił i otworzył mi drzwi bym z powrotem wsiadła do samochodu -Kupiłem ci dużego szejka czekoladowego, ponieważ wiem, że je uwielbiasz, duże frytki i tortille- wyjął wszystko z torby i podał mi. Prawda była taka, że byłam strasznie głodna, mogłabym zjeść wszystko w tym momencie. Niall postanowił, że jak zjemy, to dopiero ruszymy dalej w drogę, dlatego skorzystałam i usiadłam blondynowi na kolanach.
-Przepraszam... Nie chce się już więcej kłócić- mruknęłam wtulając się w jego klatkę piersiową.
-Jest okej... W końcu nie możemy cofnąć się do przeszłości... Mimo to moje uczucia do ciebie nigdy się nie zmieniły. Kocham cię- powiedział, po czym złączył nasze ustaw jedność.
-Kocham Cię- uśmiechnęłam się do niego, gdy przestaliśmy się całować. Siedziałam na jego kolanach i razem jedliśmy nasz posiłek. Nagle przypomniała mi się akcja z lasu w Bolney, gdzie ja i Niall uprawialiśmy seks na siedzeniach z tyłu, to ten sam samochód, którym teraz jedziemy. Zaśmiałam się na to wspomnienie, co Niall zauważył i od razu zaczął mnie wypytywać czemu się śmieje.
-Przypomniało mi się jak kilka miesięcy temu uprawialiśmy seks na tyle samochodu w lesie- wytłumaczyłam powód mojego zaśmiania się.
-Wiesz, jeśli chcesz możemy to powtórzyć, tylko nie na parkingu- powiedział i wziął gryza cheeseburgera, po czym popił to swoim szejkiem waniliowym.
-Teraz pragnę poznać syna, lub córkę mojego brata- wzięłam łyka mojego szejka, a następnie sięgnęłam ręką po mój telefon. Chciałam zrobić nam zdjęcie, więc włączyłam aparat i ustawiłam na przednią kamerkę. Niall wziął frytkę z pudełka i włożył jeden koniec do ust, a mi kazał złapać ustami drugi koniec. Blondyn wziął ode mnie telefon i zaczął robić zdjęcia, z każdym kolejnym zjadał kawałek frytka, aż w końcu dotarł do moich ust.
-Smacznie- skomentował, a ja się zaśmiałam i zabrałam mu mój telefon. Kiedy już zjedliśmy nasz posiłek, zeszłam z kolan Nialla i wróciłam na swoje miejsce. Blondyn odpalił samochód i ruszyliśmy ponownie w drogę.
Chcę wszystkich przeprosić za to, że rozdziały są dodawane w takim długim odstępie czasu. I chcę też podziękować za to, że czekacie. Oraz chcę was poprosić, abyście zostawili komentarz pod tym rozdziałem <3
Pytanie, na które chcę znać waszą odpowiedź to: Wolicie, żeby Harry miał syna, czy córkę i jak chcielibyście żeby dziecko się nazywało.
Kocham was <3
Przy okazji, chciałam was zaprosić na mojego Wattpada, na którym znajduje się ta i inne historie także o Niallu :)tu macie LINK
niedziela, 14 czerwca 2015
5. Prawda
*Emily*
Kiedy Michael wszedł do sypialni wystraszyłam się i od razu wyskoczyłam z łóżka i ubrałam się, a następnie pobiegłam za chłopakiem.
-Mikey?- spytałam cicho, wchodząc do jego pokoju. Mój przyjaciel siedział na swoim łóżku, a twarz miał schowaną w dłoniach. Podeszłam do niego, a wtedy on oplótł swoje ręce wokół mojego brzucha i mocno się do mnie przytulił.
-Cieszę się, że jesteś w końcu szczęśliwa- szepnął, a następnie pociągnął nosem. Mogłam się domyślić, że płakał.
-Nie jestem szczęśliwa, kiedy widzę jak płaczesz- odpowiedziałam -Powiedz mi co się stało- poprosiłam i usiadłam obok niego.
-Luke- szepnął -Byliśmy w klubie i trochę wypiliśmy, a ja w końcu odważyłem się go pocałować... On powiedział, że idzie do toalety, ale długo go nie było, więc zacząłem się martwić i poszedłem go szukać... Nagle zobaczyłem go, całującego się z jakąś dziewczyną...- wytłumaczył, coraz bardziej się rozklejając. -On mnie nie chce- wstał i walnął pięścią w ścianę. Ja również się podniosłam i podeszłam do niego, a następnie przytuliłam. Tak, Michael jest gejem, tak samo jak Luke... Ale wydaje mi się, że ostatnio Luke zachowuje się jakby był biseksualny... Mam na myśli, raz widzę go z jakimś chłopcem, a raz z dziewczyną, to naprawdę bardzo skomplikowane, a Michael przez to wszystko ma złamane serce.
-Myślę, że Niall właśnie nas widział- powiedział, a ja się odwróciłam w stronę otwartych drzwi, ale zobaczyłam tylko cień, który z każdą chwilą się zmniejszał. -Wydaje mi się, że to odpowiednia chwila na powiedzenie mu całej prawdy- oznajmił, a ja skinęłam głową i wybiegłam z jego pokoju, udając się do przedpokoju, gdzie Niall ubierał właśnie buty.
-Niall...- szepnęłam i podeszłam do niego
-Twój chłopak nie jest zły, że go zdradziłaś?- spytał, nawet na mnie nie patrząc
-Muszę ci coś wytłumaczyć- chwyciłam jego dłoń i próbowałam go pociągnąć w stronę salonu, ale on się wyrwał
-Nie chce słuchać twoich pieprzonych tłumaczeń! Wiem, że zaraz powiesz, że ten seks nic dla ciebie nie znaczył i będziesz mi kazała o tym wszystkim zapomnieć, bo ty kochasz Michaela!- krzyknął
-Michael nie jest moim chłopakiem!- również podniosłam głos -Nigdy nim nie był... Okłamałam cię, wtedy jak zobaczyłam cię na tym stadionie, po prostu odruchowo złapałam Michaela za rękę... Chciałam żebyś myślał, że dałam sobie bez ciebie radę, ale tak nie było... Nie odzywałeś się przez cały ten czas, nie miałam z tobą żadnego, nawet najmniejszego kontaktu, że żyjesz. Wtedy każdej nocy płakałam... A kiedy zobaczyłam cię z twoją dziewczyną na imprezie, po prostu musiałam kontynuować te kłamstwa o związku- wytłumaczyłam, a Niall spuścił głowę i głośno westchnął.
-Cóż, byłbym na ciebie zły gdybym nie zrobił tego samego- zaśmiał się
-Jak to?- spytałam
-Melissa i ja nie jesteśmy parą... Ona jest tylko moją koleżanką...- odpowiedział, a ja otworzyłam oczy ze zdumienia. -Ale hej! Przynajmniej jesteśmy kwita- uśmiechnął się, a ja próbowałam być zła, ale nie wychodziło mi to za bardzo bo chwilę później zaczęłam się śmiać.
-Nie mogę w to uwierzyć, że oboje chcieliśmy wzbudzić w sobie zazdrość- zaśmiałam się, a on przyciągnął mnie do siebie i przytulił
-Nie mogę uwierzyć, że mogłaś kiedykolwiek pomyśleć, że mógłbym być z kimś innym niż z tobą- powiedział spokojnie, ja również się już opanowałam. -Nigdy nie przestałem cię kochać- oznajmił i złączył nasze usta w jedność.
-Kocham cię Niall- powiedziałam, kiedy się od siebie odsunęliśmy, a on się uśmiechnął.
-Nie rozumiem czegoś... Dlaczego Michael był smutny kiedy nas zobaczył?- spytał, a ja westchnęłam
-Sprawy sercowe... Nie wiem czy mogę rozmawiać o takich rzeczach, zwłaszcza, że to sprawa Mikey'a- odpowiedziałam, a on skinął głową -Zostaniesz na noc?- spytałam
-Będziemy oglądać filmy czy coś?- zacytował moją propozycję sprzed godziny, a ja się zaśmiałam
-Oczywiście- odpowiedziałam i pociągnęłam go w stronę salonu. Niall wziął kieliszki, które wciąż leżały na stoliku, wypełnione winem i podał mi jeden z nich, a potem blondyn wzniósł toast.
-Za udany wieczór- uśmiechnął się
-Za udany wieczór- powtórzyłam i stuknęliśmy się kieliszkami, następnie upijając łyka. Kiedy usiedliśmy na kanapie ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
-Deja vu?- zaśmiał się, a ja wstałam i poszłam otworzyć drzwi. Kiedy zobaczyłam kto stoi na przeciwko mnie, chciałam trzasnąć drzwiami... Ale tego nie zrobiłam. Dziewczyna uśmiechała się do mnie przyjaźnie, a na jej ramieniu wisiała torba.
-Kate?
Hej... Witajcie po tak długiej przerwie.. Chciałam tylko powiedzieć, że rozdział jest tak późno, gdyż czekałam na przynajmniej dziewiąty komentarz niestety nie doczekałam się... Ale mimo to dodałam nowy rozdział. To trochę smutne bo jest 17 obserwatorów, a komentarzy 8 więc...
Przepraszam jeszcze raz i pamiętajcie, że was kocham <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)